Posłanka interweniuje w sprawie szpitali w Krakowie i Zakopanem
Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00
Jagna Marczułajtis-Walczak podjęła dwie interwencje. Jedna dotyczy oddziału ginekologiczno-położniczego w Szpitalu Powiatowym w Zakopanem, druga - Oddziału Pediatrii i Neurologii Dziecięcej w Krakowskim Szpitalu Specjalistycznym im. Jana Pawła II w Krakowie.
W piśmie do starosty Piotra Bąka oraz dyrektor Szpitala Powiatowego im. Dr Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem, Reginy Tokarz - parlamentarzystka przypomina, iż "ponad 1,5 roku temu interweniowała w sprawie decyzji o zamknięciu oddziału ginekologiczno-położniczego w Szpitalu Powiatowym im. dr Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem. Wtedy udało się szczęśliwie przywrócić jego działalność. Dzisiaj mieszkańcy po raz kolejny obawiają się, że pod przykrywką pandemii zostanie on ostatecznie zamknięty. Mieszkanki z Zakopanego i okolic będą musiały jeździć do szpitala oddalonego o 23 km w Nowym Targu. W tej sytuacji warto także wspomnieć, że oddział ginekologiczno-położniczy i neonantologii miesięcznie przyjmował średnio 60 pacjentek".Posłanka - w trybie interwencji poselskiej - zwraca się do adresatów swojego pisma z pytaniami: "dlaczego akurat podjęto decyzję o zawieszeniu oddziału ginekologiczno-położniczego? Czy Państwo jako dyrekcja są w stanie zagwarantować ponowne otworzenie oddziału jak sytuacja z koronawirusem w regionie ustabilizuje się? Jaka obecna jest sytuacja kadrowa na oddziale ginekologiczno-położniczym?"
Pismo otrzymał także "do wiadomości" wojewoda małopolski Łukasz Kmita.
Z kolei wicemarszałek Łukasz Smółka oraz Grzegorz Fitas - dyrektor Krakowskiego Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II otrzymali następujące pismo: "W ostatnim czasie zwracają się do mnie przerażeni rodzice dzieci, którzy korzystają z opieki i pomocy oddziału Pediatrii i Neurologii Dziecięcej Krakowskiego Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II. W połowie marca Pan Dyrektor za zgodą władz województwa podjął decyzję o przenosinach oddziału w inne miejsce. Niestety niedostosowane do potrzeb małych pacjentów i ich rodzin. Zgodnie z posiadanymi informacjami 23 marca br. obiecali Państwo generalny remont nowych pomieszczeń, a dzisiaj oddział został przeniesiony do starych, zniszczonych pomieszczeń. Tym samym najbardziej chorym, przewlekle i niepełnosprawnym dzieciom i ich najbliższym odebrano możliwość korzystania z jednego z najnowocześniejszych oddziału, posiadającego warunki i wyposażenie o standardzie europejskim.
Tymczasem okazuje się dodatkowo, że po przenosinach oddział przeznaczony dla najmłodszych pacjentów będzie mieć nie jak dotychczas 30 łóżek, a jedynie 15. Jest to ogromna różnica. Ponadto na oddziale, który rocznie przyjmuje 1200-1400 pacjentów, w większości rzebywają dzieci z chorobami układu nerwowego, wymagającymi nie tylko leczniczej opieki, ale także ogromnej wrażliwości personelu medycznego oraz odpowiednich warunków otoczenia, by móc podjąć walkę z chorobą. Właśnie takie warunki spełniał oddział Pediatrii i Neurologii, na którym znajdowały się gabinety, izolatki, gabinety do diagnostyki (EEG, VEGG, USG) sale dla pacjentów (w których mamy mogły spać na łóżkach) , sensoryczny pokój zabaw, w którym rodzice mogli bawić się z dzieckiem nie przeszkadzając innym maluszkom w sali, czy też aneks kuchenny. Do każdej sali prowadzą również śluzy chroniące przed ewentualnymi infekcjami. A teraz im się to odbiera."
Tym razem pytania brzmią: dlaczego podjęto taką decyzję o przeniesieniu Oddziału Pediatrii i Neurologii Dziecięcej w inne miejsce? Czy możliwe jest jednak odwołanie tej decyzji i powrót dzieci na swoje miejsce w dotychczasowym oddziale? Czy ewentualnie po ustaniu pandemii COVID-19 możliwy jest powrót? Jakie warunki teraz, po tej krzywdzącej decyzji dla małych pacjentów, będą miały dzieci przebywające podczas hospitalizacji?
Tę interwencję poselską Jagna Marczułajtis-Walczak przesłała także do ministra zdrowia Adama Niedzielskiego.
s/ zdj. Piotr Korczak
Więcej na temat
komentarze
reklama