Zbójnicy nie mogą być pokraczni
Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00
Z Bartłomiejem Koszarkiem, dyrektorem Bukowiańskiego Centrum Kultury „Dom Ludowy”, o Sabałowych bajania i nie tylko rozmawiał Marcin Szkodziński.
Ponad pół wieku organizowane są Sabałowe Bajania. Czym jest fenomen tego wydarzenia, że przetrwał on tyle lat?Bartłomiej Koszarek: - Sabałowe Bajania, to niezwykłe wydarzenie, bo z jednej strony konkurs, scena i artyści z całej Polski oraz różnych barwności etnograficznych, którzy przyjeżdżają, żeby się spróbować w gawędzie, w śpiewie i muzyce o to grand prix, czyli nagrodę główną Bukowiańskiego Buka, a także złotą, srebrną i brązową spinkę góralską. Z drugiej strony jest to co się dzieje poza konkursem, w kulisach, czyli są międzypokoleniowe spotkania i międzyregionalne. To buduje pewien sens tego co jest kulturą regionalną.
Sabałowe Bajania, to nie tylko scena i przesłuchania, ale także wydarzenia towarzyszące. Co w Bukowinie Tatrzańskiej dzieje się przez te kilka dni?
B.K.: - Nie było by Sabałowych Bajań, gdyby nie te wszystkie wydarzenia towarzyszące, które nadają blasku, uśmiechu i radości. Nie każdy przecież da radę słuchać przez cztery dni przesłuchań konkursowych od rana do wieczora. Jedynie jury potrzebuje, musi i chce te przesłuchania ocenić zebrać i podsumować. Poza przesłuchaniami mamy zawody o Sabałową Flintę, wyprawa terenową na Rusinową Polanę w tym roku nazwaną „Śladami Sabały ku niebu”, jest kiermasz i wystawa twórczości ludowej, są Bajaniowe Śpasy dla najmłodszych, warsztaty twórczości ludowej dla starszych. Jest bardzo dużo aktywności, które powodują, że człowiek w tych trudnych czasach może na nowo nabrać nadziei.
Większość ludzi widzi zazwyczaj efekt Waszej pracy, czyli te klika dni Sabałowych Bajań. Jak wcześnie musicie zacząć przygotowania do tej imprezy?
B.K.: - To jest na okrągło myślenie o Sabałowych Bajaniach na zmianę z Góralskim Karnawałem. To jest ciągły element, który zajmuje moich przyjaciół, a na co dzień pracowników Bukowiańskiego Centrum Kultury „Dom Ludowy”. Robiąc Sabałowe Bajania już myślą o jubileuszowym 50. Góralskim Karnawale w zimie. Za dwa lata 100 – lecie Bukowiańskiego Teatru i kolejne wyzwania. To jest ciągła służba kulturze regionalnej. Nie jest możliwe, żeby bez przekonania i miłości takie przedsięwzięcia się udawały.
Sabałowe Bajania, to także Sabałowa Noc. Czym jest ten wyjątkowy czas oraz kim są Zbójnicy i Wiyrchowe Orlice, które w ten dzień są pokazywane?
B.K.: - Noc ta jest wyjątkowa dla górali. Jest to w taki widowiskowy sposób pokazanie naszej kultury i tożsamości. Nasza starszyzna braci zbójnickiej przypatruje się cały rok, kto w dziedzinie co robi. Potem siadają najczęściej końcem maja w Domu Ludowym i radzą, kogo by pasować na Zbójnika. Nie mogą to być pokraczni, czy byle jacy ludzie, a muszą w żyłach mieć pasję, chęci do roboty, do pomagania drugiemu człowiekowi i wspierania, żeby świat nie pokraczniał, a szedł ku górze. To samo dotyczy Wiyrchowych Orlic. To są kobiety i dziewczęta, które swoją postawą budują swoje małe ojczyzny, ale też tą dużą, którą nazywamy Polską.
Więcej na temat
komentarze
reklama