VIII Małopolski Piknik Lotniczy w Krakowie (zdjęcia)
Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00
W miniony weekend w Krakowie na ternie lotniska Rakowice – Czyżyny, które obecnie znajduje się w obrębie Muzeum Lotnictwa odbył się VIII Małopolski Piknik Lotniczy. Pogoda popsuła nieco szyki organizatorom i widzom.
Gdy na niebie o godzinie 10.00 pojawiły się pierwsze samolotu, na lotnisko zaczęły schodzić tłumy widzów. I tak w południe było już tłoczno, a właśnie wtedy miała wystartować pierwsza gwiazda krakowskiej imprezy – Litwin Jurgis Kairys.
Jurgis w Krakowie jest praktycznie na każdej imprezie od kilku lat, ale również niewielu jest pilotów, którzy latają w takim stylu jak on. W tym roku do Krakowa przyleciał samolotem Su-26 razem z grupą Air Bandits na samolotach YAK-52. Niskie przeloty, trawersy, pętle – było na co popatrzeć, a fanom lotnictwa Jurgis chyba się nigdy nie znudzi.
Drugą atrakcją pikniku była grupa akrobacyjna Żelazny, a w programie był przelot solisty, przelot dwóch samolotów oraz coś, co widziałem pierwszy raz – przelot 3 samolotów grupy: dwóch Zlinów 50LS oraz jednego Zlina 526F holującego Szybowiec MDM Fox Jerzego Makuli.
Po raz pierwszy również widziałem niesamowitą mijankę szybowca z samolotem na niskiej wysokości. Grupa Żelazny w Krakowie pokazała coś nowego, coś czego tutaj do tej pory nie było, a jednocześnie udowodniła, że dalej jest w “formie”
i potrafi wstrzymać oddech publiczności.
Oprócz grup akrobacyjnych na lotnisku pojawiło się wiele innych samolotów takich jak Orka, An-2, Piper Cub, Auster, Aviat Husky, Cessna, był również wiatrakowiec Xenon oraz policyjny śmigłowiec Kania, którego użyto do pokazu policyjnej jednostki AT z Krakowa.
Pomimo złej pogody, atrakcji nie brakowało. Na ziemi było sporo możliwości do spędzenia czasu zarówno dla dzieci jak i dla dorosłych. Dla dzieci przygotowano wesołe miasteczko, a dla dorosłych atrakcje takie jak pokazy grup rekonstrukcyjnych czy chociażby zwiedzanie Muzeum Lotnictwa Polskiego, w którym również przygotowano liczne pokazy dla publiczności.
Piknik Lotniczy w Krakowie ma specyficzny charakter i chodź może nie przyciąga atrakcjami tak jak wielkie Europejskie pikniki, to muszę przyznać, że ma klimat. Chętnie do Krakowa wracam, chociaż na jeden dzień, bo atmosfera i atrakcje pokazują niesamowity charakter lotniska wśród blokowisk, ruchliwego i zatłoczonego miasta, a zarazem terenu pełnego zieleni i betonu. Tutaj jest coś, czego nie ma nigdzie indziej – dla pilotów niemal klaustrofobiczna przestrzeń trudna do manewrowania, a dla widzów możliwość oglądania pokazów lotniczych z naprawdę bliska, bo piloci są niestety ograniczeni przepisami, co w tym wypadku podnosi atuty podziwiania tego pięknego widowiska.
Test i zdj. Michał Adamowski
Więcej na temat
komentarze
reklama