Najsłynniejsza i najczęściej wystawiana opera - "Traviata" zagościła na scenie Pijalni Głównej piątego dnia Festiwalu Kiepury (zdjęcia)

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

Inscenizacji Opery Krakowskiej towarzyszyły długie oklaski i równie długie rozmowy kuluarowe na temat dzieła Verdiego. Wcześniej artyści "Traviaty" spotkali się z festiwalową publicznością w cyklu prowadzonym przez Jerzego Snakowskiego.

Popołudniu w Starym Domu Zdrojowym królowały - nagrodzone gorącymi owacjami - najpiękniejsze walce, a dzień rozpoczęły, równie entuzjastycznie przyjęte, jazzowe standardy odegrane w Muszli Koncertowej na krynickim deptaku. Różnorodna muzyka w najlepszych wykonaniach zawładnęła Krynicą.

"Traviata", czyli miłość i śmierć
Miłość i śmierć to nieodłączne tematy niemal każdej opery. "Traviata" pierwotnie miała nosić taki właśnie tytuł - "Miłość i śmierć". Osnuta na prawdziwej historii, przedstawionej przez Aleksandra Dumasa w "Damie kameliowej", która zainspirowała Giuseppe Verdiego do stworzenia "Traviaty", opowiada o luksusowej paryskiej kurtyzanie. Stając w obliczu śmiertelnej choroby, Violetta Valéry dokonuje najważniejszych życiowych wyborów. Pozbawiona nadziei na wyzdrowienie, postanawia korzystać z życia najpełniej jak to możliwe. Wówczas spotyka na swojej drodze prawdziwą miłość, która odmienia jej spojrzenie na świat.

W inscenizacji Opery Krakowskiej XIX-wieczny kostium zastąpiła scenografia przenosząca widza do współczesnych realiów, w których światła nocnego Paryża mogą być równie dobrze każdym innym miejscem na świecie, gdzie współczesne Violetty Valéry zmagają się z egzystencjalnymi dylematami. To właśnie te dramatyczne wybory i ich okoliczności wydobył na plan pierwszy reżyser inscenizacji, nieżyjący już Krzysztof Nazar, zbliżając operową "Traviatę" do dzisiejszych realizacji spektakli teatru dramatycznego. Minimalistyczna scenografiaa i współczesny kostium podlreśliły również grę aktorską wokalistów - za co także nagradzani byli brawami w trakcie przedstawienia.

Krynicka publiczność długo oklaskiwała artystów Opery Krakowskiej i ich wokalny kunszt: Edytę Piasecką, która wystąpiła w partii Violetty Valéry, Pawła Skałubę - Alfreda Germonta oraz - szczególnie gorąco przyjmując - Adama Szerszenia, który na scenie wcielił się w George`a Germonta, ojca Alfreda.

Nie mogło zabraknąć owacji dla "Libiamo ne’ lieti calici" - najpopularniejszego duetu "Traviaty", w wykonaniu Alfreda i Violetty, pieśni o radości, zabawie i miłości.

Solistom towarzyszyła Orkiestra, Chór i Balet Opery Krakowskiej, a za dyrygenckim pulpitem stanął Ruben Silva.
Gośćmi koncertu galowego byli Iwona Gibas, Członek Zarządu Województwa Małopolskiego, Monika Gubała dyrektor Departamentu Kultury i Dziedzictwa Narodowego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego, Piotr Ryba, burmistrz Krynicy-Zdrój, Marta Mordarska - radna Województwa Małopolskiego, Irena Weber-Grelecka, przewodnicząca Rady Gminy Krynicy-Zdrój.

Wcześniej, w samo południe, artyści "Traviaty": Edyta Piasecka, Paweł Skałuba, Adam Szerszeń oraz Ruben Silva byli gośćmi Jerzego Snakowskiego. Co robią, czekając na swoją kolej na scenie? Czy każda inscenizacja jest taka sama? I co sprawia, że "Traviata" jest jedną z najczęściej wystawianych i najchętniej oglądanych oper? Na te i wiele innych pytań artyści odpowiedzieli podczas Spotkania z Gwiazdą. Jak żartował prowadzący, była to jedyna okazja, by zobaczyć dyrygenta en face, ale również sposobność, by porozmawiać z oklaskiwanymi artystami, zdobyć autograf czy zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie.

Najpiękniejsze walce na bis
Oklaskom nie było końca także podczas popołudniowego spotkania muzycznego w Starym Domu Zdrojowym. Tradycyjnie już, publiczność wypełniła Salę Balową do ostatniego miejsca. A ze sceny popłynęły dźwięki najpiękniejszych walców świata w wykonaniu Warsaw Impressione Orchestra oraz sopranistki Mileny Lange. W rytm melodii Johanna Straussa, Waldemara Kazaneckiego czy Wojciecha Kilara zatańczyli artyści Impressione Ballet: Ewa Budny-Orłowska i Karol Garczyński.
Taneczne kompozycje Straussa to punkt obowiązkowy w programie przedstawiającym najpiękniejsze walce, ale to muzyka filmowa budziła największe emocje publiczności Sali Balowej: temat Wojciecha Kilara z filmu Romana Polańskiego "Dziewiąte wrota", walc z "Ziemi Obiecanej" Andrzeja Wajdy czy niezapomniany walc z "Nocy i dni" - kompozycja Waldemara Kazaneckiego. Prawdziwą furorę zrobiła Milena Lang oscarową piosenką "My Heart Will Go On" z filmu "Titanic" Jamesa Camerona. Ale publiczność gromkimi brawami nagrodziła solistkę zarówno za wykonanie walca Musetty „Quando men vo...” z opery „La Boheme” Pucciniego, jak i piosenki "Pójdę na Stare Miasto" Szpilmana, prezentującej nie tylko różne techniki wokalne, ale także możliwości artystki w różnorodnym repertuarze.

Najpiękniejsze Walce świata krynickiej publiczności przypadły do gustu tak bardzo, że artyści bisowali.

Jazzowy poranek
Bisy zakończyły również poranny Koncert Promenadowy, w którym piątego dnia zabrzmiały jazzowe standardy. Żeby przekonać się, jak gorąco w stolicy opery i operetki przyjęty został Duke Ellington, Joe Garland czy George Gershwin, "My Way", "Bésame Mucho" czy temat z "Różowej Pantery" trzeba było być o poranku na krynickim deptaku. A kwartet saksofonowy zagrał tak, że chciało się wołać: Chwilo trwaj!

W środę w Muszli Koncertowej wystąpili Daniil Krylovich (saksofon sopranowy), Lidia Siwiec (saksofon altowy), Karol Kos (saksofon tenorowy) i Kamil Wilk (saksofon barytonowy), a towarzyszyła im Tatiana Kochanowska grająca na kahonie. Jak zawsze, muzyczne spotkania poprowadził Jacek Woleński.

Piąty dzień Festiwalu Kiepury można podsumować krótko: nieśmiertelny repertuar i gromkie brawa oraz legendarna już atmosfera dni, którym patronuje chłopak z Sosnowca.

Przed nami jeszcze trzy dni festiwalowych wrażeń i emocji: "Księżniczka Czardasza", przeboje Verdiego i operetki, spotkania z artystami, koncerty o poranku i popołudniowe muzyczne chwile w Starym Domu Zdrojowym.

Program 56. Festiwalu im. Jana Kiepury dostępny jest w Co Gdzie Kiedy

źródło: mat. prasowe, fot. Mikołaj Bala

Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama