Brunetki, blondynki...

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

Ponadczasowe kompozycje zaczęły przedostatni dzień Festiwalu. Z Muszli Koncertowej na deptaku płynęły od rana dźwięki utworów Roberta Stolza, które krynickiej publiczności towarzyszą od przeszło półwieku trwania Festiwalu Kiepury.

Todo Art Trio miało okazję wykonać zaledwie kilkanaście przebojów z przebogatego repertuaru Roberta Stolza niemal dwóch tysięcy pieśni, sześćdziesięciu operetek i muzyki do ponad setki filmów. Na deptaku mogliśmy usłyszeć, m.in. rozsławione przez Jana Kiepurę “Brunetki, blondynki”, “Pokochaj mnie” śpiewane z żoną Martą Egghert, słynną “Manuelę”, “Lat dwadzieścia miał mój dziad” z operetki “Ptasznik z Tyrolu”, którą kilka dni temu brawurowo wyśpiewał na deptaku dawny bywalec Krynicy Jan Wilga, powrócił także czardasz Sylwii z operetki „Księżniczka czardasza” oklaskiwany poprzedniego wieczoru w wykonaniu Aleksandry Orłowskiej.


Hity Roberta Stolza dla festiwalowej publiczności grał zespół Todo Art Trio w składzie: Grażyna Jurasza (flet), Dariusz Jurasza (klarnet) i Dawid Smykowski (fagot). A koncert prowadził Jacek Woleński.

Tego dnia na kanapie Jerzego Snakowskiego zasiedli Ostap Hromysh – dyrektor Opery Lwowskiej ds. współpracy z zagranicą oraz dyrygent Ivan Cherednicnenko, który wieczorem poprowadził orkiestrę – bohaterowie przedostatniego Spotkania z Gwiazdą.


Lwowianie opowiadali o tym, jak działa opera w czasie wojny, a także o idei umocnienia i odbudowy kultury narodowej, po tym, jak z repertuarów zniknęły utwory rosyjskich artystów. Pojawił się, oczywiście, także temat oklaskiwanych na Festiwalu tytułów i artystów, którymi zachwyciła się krynicka publiczność. Także podczas tego spotkania publiczność nagradzała brawami lwowian.
Kiedy w programie gości Vivaldi i jego “Cztery pory roku” miejsca na widowni są wyprzedane, a do artystó płynie burza oklasków. Tak było w Sali Balowej Starego Domu Zdrojowego podczas popołudniowego koncertu kameralnego.
Ale słynne dzieło Antonio Vivaldiego w wykonaniu Polish Art Philharmonic pod dyrekcją Michała Maciaszczyka nie było jedyny utworem kompozytora, który usłyszeli melomani.

W pierwszej części mogliśmy delektować się ariami operowymi Vivaldiego w wykonaniu kontratenora Kacpra Szelążka. Zabrzmiały, m.in. aria „Vedro con mio diletto” z opery „Il Giustino”, aria Orlando „Nel profondo” z opery „Orlando Furioso” aria Megacle „Lo sequitai felice” z opery „Olimpiade” oraz symfonie do opery „Il Farnace” czy „L’incoronazione di Dario” w wykonaniu muzyków Polish Art Philharmonic.

Koncert Vivaldiego – autora jednych z najpopularniejszych kompozycji – zakończyły owacje na stojąco.


Koncert – tradycyjnie – poprowadził Jacek Woleński, ubarwiając go opowieściami o kompozytorze i prezentowanych utworach.

Przedostatni dzień 56. edycji Festiwalu im. Jana Kiepury zakończył się prawdziwą ucztą muzyczną. Na scenie Pijalni Głównej ponownie pojawili się artyści ze Lwowa, których krynicka publiczność oklaskiwała już podczas wcześniejszych wieczorów, a w programie hity i evergreeny muzyki operowej.

Tym razem podczas koncertu galowego w Pijalni Głównej artyści wykonali najpiękniejsze i najchętniej słuchane fragmenty oper Giuseppe Verdiego. Kompozycje autora “Aidy” często goszczą na krynickiej scenie, “Traviata” jest najczęściej wystawianym i kochanym przez publiczność tytułem operowym, a partia Księcia z “Rigoletta” była jedną z ulubionych Jana Kiepury. Specjalnego pretekstu dla Verdiego w programie Festiwalu nie trzeba zresztą szukać – publiczność go kocha i oklaskuje na każdej światowej scenie. Ale tym razem był także i pretekst – 210. rocznica urodzin jednego z największych kompozytorów wszechczasów przypadająca w tym roku.

Melomani zgromadzeni w Pijalni Głównej mogli usłyszeć arie z “Otella”, „La forza del destino”, „Don Carlo” czy “Aidy”, ale również po raz kolejny delektować się ariami z “Rigoletta”, które artyści Lwowskiego Narodowego Akademickiego Teatru Opery i Baletu im. S. Kruszelnickiej wykonali drugiego dnia Festiwalu. Wówczas melomani nagrodzili ich burzą oklasków, podobnie jak podczas koncertu “Viva Verdi”.

Publiczność miała także okazję porównać wykonanie fragmentów “Traviaty”. Piątego dnia Festiwalu tę najsłynniejszą operę Verdiego w Pijalni Głównej wystawiła Opera Krakowska, arie z niej usłyszeliśmy także w koncercie “Viva Verdi” w wykonaniu lwowskich solistów i muzyków.

Na scenie pojawiła się primadonna Lwowskiej Opery, sopranistka Liubov Kachala oraz oklaskiwani już podczas “Rigoletta”: Marianna Tsvietinska śpiewająca wówczas partię Gildy i Mykhailo Malafii – Książę. Arie Verdiego wykonał także baryton Roman Strahov.

Publiczność oszalała, gorące i niekończące się brawa były podziękowaniem za prawdziwą muzyczną ucztę, jaką w Krynicy zgotowali artyści ze Lwowa i uznaniem dla ich muzycznego kunsztu. Melomani docenili to, co biło ze wszystkich wykonań solistów i muzyków, a także podziwianego kilka dni wcześniej baletu lwowskiego – ogromną pasję i radość płynącą z kontaktu z publicznością.

Na deser melomani usłyszeli wspólnie wykonane “Libiamo ne’lieti calici”. O takich wieczorach w operze marzy publiczność, dla takich wieczorów i po takie wykonania warto jeździć nie tylko do słynnych sal operowych.

Wieczorny koncert poprowadził Jerzy Snakowski.

źródło: mat. prasowe, fot. Mikołaj Bala

Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama