W Krynicy-Zdroju rozdano Małe Kryształowe Kule. Oskar Kwiatkowski w gronie najlepszych

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

Pierwsza w karierze wygrana Austriaka Arvida Aunera i pyrrusowy triumf Japonki Tsubaki Miki. Takie były rozstrzygnięcia niedzielnej rywalizacji w Pucharze Świata w snowboardzie w slalomie gigancie równoległym w Krynicy-Zdroju. Na Jaworzynie Krynickiej rozdano Małe Kryształowe Kule za końcowy triumf w tej właśnie konkurencji.

Podobnie jak w sobotę, tak i w niedzielę naszym najlepszym zawodnikiem był Oskar Kwiatkowski, który został sklasyfikowany na ósmej pozycji. 27-latek w eliminacjach zajął ósme miejsce. To było ważne, bo znowu stawiało go w uprzywilejowanej sytuacji, w której mógł wybierać kolor trasy.

Kwiatkowski w 1/8 finału minimalnie wygrał z mało doświadczonym Niemcem Ole-Mikkelem Prantlem. Tym samym po raz drugi w tym sezonie awansował do ćwierćfinału.

W nim jednak jechał na niebieskiej trasie, na której było mnóstwo dziur. Ostatecznie uległ on Włochowi Maurizio Bormoliniemu. Ten zawodnik był najszybszy w eliminacjach, wyprzedzając swojego rodaka Aarona Marcha i Austriaka Alexandera Payera. - Takich dziur, jakie były w niedzielę na niebieskiej trasie nie widziałem już dawno. Nawet na ubiegłorocznych mistrzostwach świata w Bakuriani nie było tak źle. Oskar doskonale jednak ominął te pułapki - chwalił swojego zawodnika Oskar Bom, trener kadry.

- Już na pierwszej dziurze miałem nieco problemów, ale potem rozpędzałem się. Wyłączyłem turbo i miałem nawet nadzieję na prześcignięcie Włocha. Niestety. Nie udało się. Cieszę się jednak z tego, że po raz kolejny w Krynicy-Zdroju byłem w fazie pucharowej - mówił Oskar Kwiatkowski.

Po sobotniej wpadce, w niedzielę blisko awansu do "16" był Michał Nowaczyk. Nasz snowboardzista, który już ma na koncie podium zawodów Pucharu Świata, tym razem był 19. Do tego, by znaleźć się w fazie pucharowej, zabrakło 0,4 sek. - Cieszę się, że dostarczyłem tak wielu emocji kibicom. Przyszło ich naprawdę wielu, w tym moja rodzina i wielu znajomych, którzy byli widoczni na trybunach. Do finału zabrakło niewiele, ale to jest mój najlepszy wynik w tym sezonie. Nie jest to szczyt marzeń, ale jest coraz lepiej - powiedział Michał Nowaczyk.

Poza finałami znalazło się dwóch znakomitych Austriaków. Na 17. pozycji eliminacje ukończył Andreas Prommegger, który w sobotę triumfował na Jaworzynie Krynickiej, a 18. był Benjamin Karl, który ma już zapewnioną Małą Kryształową Kulę w slalomie gigancie równoległym. To tylko pokazuje, jak nieprzewidywalny jest snowboard.

- U nas nie jest jak w narciarstwie alpejskim, gdzie o końcowej klasyfikacji decydują dwa przejazdy w konkurencjach szybkościowych nawet jeden. U nas potrzeba sześciu dobrych przejazdów, by wygrać zawody. To powoduje, że w naszej dyscyplinie trudno jest o całkowitą dominację. Tu się wszystko zmienia i rotuje, co widać - mówił Michał Nowaczyk.

Rywalizacja mężczyzna padła łupem Austriak Aunera, który tym zanotował pierwsze zwycięstwo w karierze w Pucharze Świata w slalomie gigancie równoległym, a drugie w ogóle. W finale pokonał on świetnie tego dnia dysponowanego Bormoliniego, który nie dotarł do mety. Trzecie miejsce wywalczył Payer. On w małym finale ograł Włocha Mirko Felicettiego. Warto dodać, że Kwiatkowski był w najlepszej ósemce jedynym zawodnikiem spoza Austrii i Włoch.

U kobiet wszystkie oczy były zwrócone na rywalizację Niemki Ramony Theresii Hofmeister i Japonki Tsubaki Miki. W grze o Małą Kryształową Kulę przed niedzielnymi eliminacjami były teoretycznie cztery zawodniczki, ale tak naprawdę wiadomo było, że rywalizacja rozstrzygnie się tylko pomiędzy tymi dwiema snowboardzistkami. Niemka przed niedzielnymi zawodami, ostatnimi w slalomie gigancie równoległym w tym sezonie, miała 56 punktów przewagi nad Japonką.

W eliminacjach wyżej sklasyfikowana była Hofmeister, która zajęła trzecie miejsce. Miki była tuż za nią. Najszybsza w nich była Szwajcarka Julie Zogg, a drugie miejsce zajęła Austria Daniela Ulbing.

Podobnie jak w sobotę, w czołowej "16" zabrakło Polek. Weronika Dawidek, która w sobotę była najlepszą z Biało-Czerwonych, w niedzielę została zdyskwalifikowana. 17-latka po przekroczeniu linii mety była tym faktem bardzo zdziwiona, ale - jak się okazało - sędziowie mieli rację. - W ferworze walki kompletnie nie zauważyłam tego, że przejechałam po bramce. Widziałam jednak wideo i rzeczywiście popełniłam taki błąd. Przyznam, że dla mnie dwa dni jazdy w slalomie gigancie równoległym, to było trochę za dużo - mówiła Weronika Dawidek.

Dość niespodziewanie najlepszą z Polek była Weronika Biela-Nowaczyk, która od dwóch lat jest na sportowej emeryturze. Mało tego, pięć miesięcy temu urodziła syna i nie figuruje w żadnej z polskich kadr, z do rywalizacji w Krynicy-Zdroju dołączona została w ostatniej chwili po tym, jak trener reprezentacji Oskar Bom zobaczył ją w treningowych przejazdach. Tymczasem 32-latka zajęła 25. miejsce.
Dumny z żony był Nowaczyk: - Jestem bardzo dumny z Weroniki, bo pięć miesięcy temu urodził nam się syn, a ona wróciła do sportu i pokazuje się z bardzo dobrej strony. Tylko się cieszyć, że można to wszystko pogodzić. Bardzo pomaga nam w tym rodzina.

Zaraz za Bielą-Nowaczyk uplasowała się Maria Bukowska-Chyc. Po punkty Pucharu Świata sięgnęła jeszcze Natalia Stokłosa, która została sklasyfikowana na 29. pozycji. - To dla mnie pierwszy pełny sezon w Pucharze Świata. W Krynicy-Zdroju może nie spisałam się tak dobrze, jak chciałam, ale jestem zadowolona z całego sezonu. Teraz muszę popracować nad tym, żeby jazdę z treningów przełożyć na zawody, bo z tym mam duży problem - powiedziała Marysia Bukowska-Chyc.

Zawody kobiet wygrała Miki. Dla Japonki to było jednak pyrrusowe zwycięstwo, bo przegrała walkę o Małą Kryształową Kulę. To, że wpadnie ona w ręce Niemki Hofmeister stało się jasne po tym, jak Niemka awansowała do półfinału.

Druga w Krynicy-Zdroju była Ulbing, a trzecia Szwajcarka Ladina Jenny. Ona w małym finale pokonała Hofmeister.

Niemka właśnie na Jaworzynie Krynickiej odebrała Małą Kryształową Kulę za rywalizację w slalomie gigancie równoległym, bo to były ostatnie zawody w tej konkurencji tej zimy. To tylko dodało prestiżu rywalizacji w Krynicy-Zdroju. Hofmeister wyprzedziła Miki w klasyfikacji generalnej o zaledwie sześć punktów. Najwyżej sklasyfikowaną Polką była Bukowska-Chyc, która zajęła 21. miejsce.
U panów Małą Kryształową Kulę jeszcze przed rywalizacją w Polsce miał zapewnioną Karl. Teraz tylko dopełnił formalności i odebrał ją na ceremonii dekoracji. Najwyżej sklasyfikowanym z Polaków w klasyfikacji generalnej PŚ w slalomie gigancie równoległym był Kwiatkowski. Nasz mistrz świata, który ubiegłej zimy stanął na najniższym stopniu podium, tym razem był 15.

 

źródło: materiały prasowe PZN

Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama