Dręczona sowa uwolniona. Była wykorzystywana do robienia zdjęć z turystami

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

Funkcjonariusze Małopolskiego Urzędu Celno-Skarbowego w Krakowie oraz policjanci z Zakopanego odebrali mężczyźnie chronioną sowę płomykówkę. Sprawa trafiła do prokuratury, a o losie zwierzęcia zdecyduje Ministerstwo Klimatu i Środowiska.

Do zdarzenia doszło w ostatnią środę w Zakopanem. Funkcjonariusze policji zatrzymali mężczyznę, który proponował przechodniom możliwość sfotografowania się z sową płomykówką. Ten gatunek sów jest objęty w Polsce całkowitą ochroną prawną. 

- Funkcjonariusze z małopolskiej Krajowej Administracji Skarbowej (KAS), przejęli zwierzę i od razu przetransportowali do lekarza weterynarii. Płomykówka, tak jak wiele innych sów, jest gatunkiem chronionym konwencją CITES i polskimi przepisami o ochronie przyrody. Pomijając aspekt prawny, sowy to nocne ptaki drapieżne. Zmuszanie ich do aktywności w dzień jest po prostu znęcaniem się nad nimi – mówi Małgorzata Woźniak-Słota, zastępca naczelnika MUCS i jednocześnie specjalistka z zakresu ochrony gatunków zagrożonych wyginięciem. 

Sowa została zbadana przez lekarza weterynarii i do czasu zakończenia postępowania będzie czekała w bezpiecznym miejscu i pod troskliwą opieką w lecznicy weterynaryjnej. Oględziny wykazały, że zwierzę jest przemęczone, osowiałe, nienaturalnie kiwa się na boki oraz ma przycięte i powyrywane pióra. W klatce, w której było więzione, nie było drążka, na którym sowa mogłaby stać, tymczasem to konieczne dla komfortu ptaków drapieżnych z pazurami. - Każdy, kto chciałby pochwalić się w social mediach zdjęciem z dzikim zwierzęciem powinien mieć z tyłu głowy, że bierze udział w dręczeniu. Nie uczmy tego naszych dzieci – apeluje funkcjonariuszka z KAS. 

Sprawa zostanie skierowana do prokuratury, a kiedy sąd orzeknie przepadek zwierzęcia na rzecz Skarbu Państwa, Ministerstwo Klimatu i Środowiska wskaże jej nowy dom. 

Źródło: KAS, oprac. r/
Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama