Legendy nowotarskiego hokeja kontra drużyna Artystów - hokejowy mecz charytatywny (zdjęcia)
Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00
Okres świąteczno-noworoczny sprzyja organizowaniu rozrywkowo-sportowych imprez. Jedna z nich odbyła się w niedzielę na nowotarskim lodowisku. W Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy zagrali symfonię na kije i krążek nowotarscy olimpijczycy i gwiazdy telewizyjnych seriali.
Impreza ta zapoczątkowała obchody 80-lecia Klubu Sportowego Podhale. Przypomnijmy, iż Podhale na świat przyszło 26 listopada 1932 roku. Komitet jubileuszowych obchodów na cały rok zaplanował cykl imprez. W piątek rozstrzygnięto m.in. konkurs na jubileuszowe logo.Impreza była również lekcją historii. Na tafli pojawili się przedstawiciele złotego wieku polskiego hokeja. Tak się złożyło, że był również złotym wiekiem hokeja nowotarskiego. Podhale dysponując prawdziwą wylęgarnią talentów - trzęsło polską ekstraklasą, a zwycięstwo nad Podhalem było szczytem marzeń Legii, GKS Katowice, ŁKS Łódź, Zagłębia Sosnowiec, nie mówiąc już o obecnych możnych ligi – KH Sanok, Cracovii, GKS Tychy. „Szarotki” były solą wszystkich ówczesnych reprezentacji - od juniorów młodszych poczynając, na seniorach kończąc. I nikt gry w koszulce z Białym Orłem nie odmawiał !
Dziś, choć nie tak to dawne czasy - coraz częściej łapiemy się na tym, że zaciera nam się w pamięci to, jak grały tuzy hokeja z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Coraz więcej jest młodych kibiców, którzy nazwiska takie jak Mieczysław Jaskierski, Bogdan Dziubiński, Leszek Tokarz, Józef Batkiewicz, Robet i Jacek Szopiński, Gabriel Samolej i Marek Batkiewicz znają wyłącznie ze starych roczników gazet, bądź rozmów starszych kibiców.
Łezka w oku się zakręciła
Gdy „starsi panowie” Podhala wyjechali na lód niejednemu łezka się w oku zakręciła. A gdy spiker wyczytywał nazwiska… - To były czasy – wziął głęboki oddech jeden ze starszych kibiców. Rzeczywiście, młodzi mogą tylko żałować. To nic, że uczestnikom przybyło lat, posiwiały skronie, zaokrągliła się sylwetka, bo umiejętności pozostały takie same. Nadal bajeczna technika, chociaż akcje przeprowadzane na wolniejszych obrotach. Nie było jakiś ułańskich szarż, pościgów za krążkiem po skrzydłach, wprost przeciwnie - każdy ruch wykonywany był bardzo oszczędnie. Więcej grano krążkiem, a że „guma” im nie przeszkadzała, byliśmy świadkami cudownych akcji. Ale wszystko na luzie, dla zabawy. Niejednokrotnie już podhalańscy olimpijczycy udowodnili, że bawić się potrafią, a żarty trzymają się ich na każdym kroku.
W szatni Olimpijczyków
Entuzjastycznie w szatni przywitany został Stefan Chowaniec, który w hokejowym towarzystwie dawno nie był widziany. Usiadł obok Leszka Tokarza i Józefa Batkiewicza i od razu wróciły wspomnienia. Toż to było trio marzenie. Gdy oni pojawiali się na trafi, to rywale mieli pełno w portkach. Niestety Chowaniec nie mógł wystąpić. – Widzisz jak chodzę – pokazywał na nogi. Hokej zrobił swoje.
- Kto ma rentę to niech nie wychodzi, bo mu odbiorą – rzucił Dariusz Sikora. Nie chciał być gorszy Bogdan Dziubiński i zaproponował kolegom, by grali na poważnie. – Uwaga Panowie! Łowcy talentów pojawili się na widowni. Można załapać się do serialu.
- Dla „Jobka” ( Wiesław Jobczyk, olimpijczyk, kolega z Baildonu i Zagłębia, z wspólnych czasów – przyp. aut.) nie ma taryfy ulgowej. Nie pozwolić mu się rozjechać. Inni mogą szaleć – prosił kolegów Józef Batkiewicz, który swoim zwyczajem wyciągał z torby sprzęt i objaśniał, z którego roku pochodzi. – To mam z mistrzostw świata z Moskwy w 1973 roku, to z 1980… I tak po kolei.
- Masz u mnie bombę – wykrzyknął Janusz Hajnos, gdy zobaczył w przeciwnej drużynie byłego arbitra Jacka Chadzińskiego. – Za co? – pytał zdziwiony „Chadziaj”. – Jak to za co? Za niesłuszną karę w meczu z Unią, w finale, gdy grałem w Katowicach. – Ale pamiętasz, że byłem wielki, bo 90 sekund przed końcem meczu wyrzuciłem Waldka Klisiaka – bronił się arbiter.
Żarty, żartami, ale na lodzie doszło do przypadkowe konfliktu obu panów. W starciu ucierpiał „Chadziaj” . Polała się krew i już więcej nie pojawił się na tafli. – Czy to prawdziwa krew? – pytała jedna z aktorek.
Dwa chrzty
W roli debiutanta w gronie olimpijczyków wystąpił Rafał Sroka. O takim debiucie można tylko pomarzyć, bo już w pierwszej akcji wpisał się na listę strzelców. – No to masz dwa chrzty w jednym – oparli koledzy, którzy z pewnością mu nie podarują i będzie musiał postawić dwie zgrzewki złocistego napoju. – Mus, to mus- odparł zawodnik, który jako ostatni doprowadził „Szarotki”, w roli kapitana, do mistrzostwa kraju. A tak na poważnie, to byłby jeszcze sporym wzmocnieniem swojej i Marka Ziętary drużyny. A oni daleko szukają wzmocnień linii defensywnej. Wyczyny ojca utrwalała na zdjęciach córka, która gra w kobiecej drużynie „Szarotek”. Ma się od kogo uczyć.
Przesiąknąć olimpijską atmosferą
Olimpijczycy mieli w sowim składzie siedem młodych zawodniczek Podhala. Dziewczęta w przerwie zostały zaproszenie na odprawę trenerską ( ekipę prowadziła żywa legenda polskiego hokeja – Walenty Ziętara). Panny były wniebowzięte. Nie zawsze ma się okazję stanąć u boku takich sław. Ba, występować w ich drużynie. – Patrzcie i uczcie się. Przesiąkajcie atmosferą. Życzę wam, byście pojechały na igrzyska olimpijskie. Macie większe szanse niż mężczyźni - zrobił im wykład Józef Batkiewicz.
To nie była ostatnia atrakcja dziewcząt. Wyczekiwały ostatniego gwizdka, by zrobić sobie pamiątkowe fotki z gwiazdami ekranu i teatralnych scen. Aktorzy z przyjemnością pozowali do zdjęć.
Mamrot na licytacji
Aktorzy nie przyjechali z pustyni rękoma. Ci grający w serialu Ranczo przywieźli Mamrota i wystawili na licytacji. Podlaskie Wino Ekologiczne z polskich owoców - to ulubiony trunek słynnej „Ławeczki”, należący do kategorii MTV (Mocne Tanie Vino). W opinii Solejuka pachnący ładnie owocami, porównywany do dezodorantu. Kapitan ekipy Bogdan Kalus nie namawiał do jego spożycia, chociaż stwierdził, iż w jednej z licytacji poszedł za 1500 złotych.
Sędziowska pomyłka
Sceptycy powiedzą, że olimpijczycy nie mieli rywala wymagającego, chociaż wynik, który nie był sprawą najważniejszą, wskazywałby na coś innego. Artyści wygrali po rzutach karnych 12:9, chociaż do nich nie powinno dojść. Sędziowie zamiast dopisać bramkę zdobytą przez Klaudię Wielkiewicz Olimpijczykom, pomylili się i zamiast 9:7, było 8:8. W karnych działy się dziwne rzeczy. Bramka Olimpijczyków była ruchoma, można było też dobijać krążek, a i sami Olimpijczycy strzelali na… wiwat.
Artystom pomagał świetny kiedyś zawodnik, wspaniały strzelec Wiesław Jobczyk, a w bramce stanął… Tomasz Rajski. Przed wyjściem na lód doszło do ciekawego dialogu. – Ty kiedyś broniłeś? – pytał Mariusz Gabrek. - Nie. Będzie pierwszy raz – odparł Tomek Rajski z całą powagą, który często opuszczał swój posterunek, by pomóc w ataku kolegom z drużyny. Przeprowadził kilka indywidualnych akcji, zdobył bramkę, którą w uczcił jazdą na kiju przez pół lodowiska.
MMA na lodzie
Gdy odgwizdano mu spalonego, rzucił się z pięściami na sędziego Roberta Długiego. Doszło do walki w stylu MMA. Rajski oglądał w piątek galę MMA i w mig nauczył się zwycięskich chwytów. Rozegrał walkę w parterze. Był rzut, duszenie i poddanie Długiego. – Zaskoczył mnie, bo byłem przygotowany na walkę w stójce – śmiał się Robert. Tomek nie wyleciał z lodowiska, bo obowiązywały inne reguły gry, ale… - Niebawem Wydział Dyscypliny rozpatrzy ten incydent i nie wiadomo, czy nie zostanie zdyskwalifikowany – odparła rozjemczyni, Kasia Zygmunt.
Ją podejrzewano o konszachty z Olimpijczykami, gdyż w tej drużynie występował mąż Paweł, 4- krotny uczestnik igrzysk olimpijskich w… łyżwiarstwie szybki na długim torze. Jacek Chadziński bardzo się na nią denerwował, bo na jednej niebieskiej odgwizdywała spalone, a na drugiej nie dostrzegała. Że sympatyzowała z Olimpijczykami, wydawało się podczas serii rzutów karnych, bo wystąpiła w nich w drużynie męża. Karnego też wykonywał Kuba Jamka, najwierniejszy sympatyk „Szarotek”, który zawsze w tym klubie jest traktowany z wielkim szacunkiem.
Rola w Ranczo
Artystom pomagali też aktualni hokeiści z pierwszej drużyny Podhala – Mateusz Michalski, Kasper Bryniczka i Piotr Ziętara. Trener Artystów Marek Ziętara przyjął ciekawą strategię. Wypuszczał ich na taflę, gdy trzeba było gonić wynik. Gdy oni przebywali na lodzie z 4:1 zrobiło się 4:3. – Dostałem role w Ranczo – oznajmił Piotr Ziętara po zdobyciu jednej z bramek. – Jeszcze nie wiem jaką. Może dołączę się do „Ławeczki” ?(śmiech). Nie, wolę zostać kierowcą.
- Panowie jedziemy, bo nie ma żartów. To nie jest M jak miłości– mobilizował kolegów Janusz Hajnos. Olimpijczycy włączyli drugi bieg i odskoczyli na 7:3.
Rodzinne ustalenia?
W drugiej przerwie doszło do rozmowy syna z ojcem, czyli Markiem z Walentym Ziętarą. Po raz pierwszy stanęli po przeciwnej barykadzie, jako trenerzy. Długo rozmawiali i po wznowieniu gry zaczęły na tafli dziać się dziwne rzeczy. Artyści szybko doprowadzili do wyrównania. Szybka odpowiedź Dariusza Sikory przywróciła prowadzenie. – Patrzcie, co on zrobił. Jak grał to takich goli nie zdobywał – zareagowała ławka. – Dobremu bramkarzowi zawsze łatwiej strzelić – ripostował Sikora. Ten gol był psu na budę, bo potem losy meczu już potoczyły się według scenariusza, który przedstawiliśmy na początku teksu.
Olimpijczycy – Artyści Polscy 8:8 w karnych 1:4
Bramki: Podlipni 2, Sroka, Jaskierski, Tokarz, Sikora, Hajnos, Dziubiński – Ziętara, Gabrek, Rajski, Michalski, Dewera, Kalus, Dyk i K. Wielkiewicz (przez pomyłkę wpisana w protokole w rubryce nie swojej drużyny).
Olimpijczycy: Zuzanna Furtak, Aleksandra Zamarlik, Gabriel Samolej, Marek Batkiewicz (bramkarze) – Anna Podlipni, Ewa Budzyk, Klaudia Wielkiewicz, Anna Leśnicka, Kinga Rapacz, Jacek Szopiński, Robert Szopiński, Paweł Zygmunt, Rafał Sroka, Janusz Hajnos, Mieczysław Jaskierski, Bogdan Dziubiński, Józef Batkiewicz, Dariusz Sikora, Leszek Tokarz. Coach Walenty Ziętara.
Artyści: Tomasz Rajski – Mateusz Dewera, Mariusz Gabrek, Jacek Kawalec, Marcin Kindla, Jacek Stachursky, Wiesław Jobczyk, Bogdan Kalus, Rafał Mroczek, Sylwester Maciejewski, Adam Grzanka, Janusz Mus, Jacek Chadziński, Agnieszka Dyk, Pola Benke, Jacek Łapot, Andrzej Gromala, Piotr Ziętara, Kasper Bryniczka, Mateusz Michalski. Coach Marek Ziętara.
Tekst Stefan Leśniowski / zdjęcia Michał Adamowski
źródło: Sportowe Podhale, Podhale24
Więcej na temat
komentarze
reklama