Do ilu razy sztuka? PiS przegrywa z PiS-em, czyli kabaret w małopolskim sejmiku

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

Okrzyki „hańba” i wyzywanie się od trolli w świetle kamer przez polityków tej samej, rządzącej w Małopolsce, partii, a marszałka województwa wciąż nie ma. Konflikt w małopolskich strukturach Prawa i Sprawiedliwości zamienia obrady sejmiku w kabaret.

Przypomnijmy, PiS w 39-osobowym sejmiku ma większość - 21 radnych. Jedynym kandydatem władz partii na fotel marszałka jest Łukasz Kmita - poseł i były kandydat na prezydenta Krakowa. Tej kandydaturze sprzeciwia się frakcja związana z wciąż jeszcze z urzędującym marszałkiem Witoldem Kozłowskim, a szerzej - z Beatą Szydło i Andrzejem Adamczykiem. Mimo wyraźnego namaszczenia Kmity przez Jarosława Kaczyńskiego, a nawet przyjazdu prezesa do Krakowa, kandydatura byłego pisowskiego wojewody małopolskiego została odrzucona już pięciokrotnie. Ostatni raz - we wtorkowy wieczór. 

Kandytat zawieszonych

Kozłowski wraz z wicemarszałkiem Józefem Gawronem oraz radnym Piotrem Ćwikiem - prezydenckim ministrem, zastępcą szefa Kancelarii Prezydenta RP,  zostali przez Kaczyńskiego zawieszeni w prawach członka partii. Wcześniej, już w piątek, to samo spotkało dyrektora kancelarii sejmiku, Michała Ciechowskiego. Najwyraźniej jednak radni zawieszeniem się nie przejęli, bo we wtorkowy wieczór Gawron przedstawił sejmikowi nową kandydaturę - właśnie Ćwika.

- Spotykamy się kolejny raz, prawie w trzecim miesiącu od wyborów, od momentu, kiedy wiedzieliśmy, że Prawo i Sprawiedliwość wygrało i może w Małopolsce rządzić. Niestety, kolejne sesje pokazują, że nam się to nie udaje. Małopolanie na to patrzą i nie rozumieją, co się dzieje. Idąc do wyborów obiecywaliśmy, że przez pięć lat będziemy realizować potrzeby naszych mieszkańców, zajmować się drogami, komunikacją, właściwie kierować środki z funduszy europejskich i rozwijać Małopolskę. Bo Małopolska się dynamicznie rozwijała. Tego od nas oczekiwano - mówił Gawron. - Każdy z nas tu dzisiaj obecnych ma na plecach te tysiące głosów Małopolan, którym składaliśmy obietnice i którzy na nas liczą. Po prostu - że będziemy ich reprezentować i zajmować się tym, co dla nich jest najważniejsze. To jest przecież cel, dla którego wystartowaliśmy, zaangażowaliśmy się finansowo i odbyliśmy tysiące spotkań z mieszkańcami. Jesteśmy dzisiaj w potwornym klinczu. I nie mam tu na myśli tylko klubu Prawo i Sprawiedliwość, ale cały sejmik, bo wszyscy boleśnie tę sytuację odczuwamy. Różnie reagujemy, niektórzy przypłacają to zdrowiem, niektóre koleżanki radne muszą zażywać tabletki na nerwy, bo po prostu ten stres wszystkich wykańcza. Naprawdę, czas najwyższy zastanowić się, co robimy i przerwać ten chocholi taniec. Dzisiaj, chyba po raz pierwszy, mieliśmy na klubie Prawa i Sprawiedliwości trudną rozmowę, ale rozmowę szczerą i otwartą. Respektowaliśmy wniosek naszych władz partyjnych o powołanie marszałka, pana Łukasza Kmity. Ale po naszych rozmowach i po tych czterech głosowaniach naprawdę wiemy już, że ten projekt jest nie do zrealizowania. Łukasz Kmita nie ma szansy być marszałkiem województwa małopolskiego. I co w związku z tym? Czy w związku z tym nie chcemy, jako Prawo i Sprawiedliwość, rządzić Małopolską? Takie pytanie też zadaliśmy sobie dziś na klubie. Czy chcemy, by pięć lat, które mieliśmy tutaj pracować, było rzeczywiście przez pięć lat areną dla politycznych trolli? Czy też będziemy rozmawiać o sprawach, którymi Małopolanie żyją, bo to jest istotne pytanie, które trzeba sobie postawić. Wśród tych różnych głosów, które dzisiaj padły, jest też pytanie o rozwiązanie sejmiku. Jeśli na dzień dzisiejszy rozwiązaniem najbardziej prawdopodobnym jest powtórzenie wyborów, to jednak należy szukać też innych. Tak, to mądre słowa Ryszarda Terleckiego i trzeba rzeczywiście się nad tym zastanowić. Na tej sali jest naprawdę wiele osób, które stać na trzeźwy osąd sytuacji, na myślenie, na samodzielność w decyzji. Takie rozwiązanie jest, można spróbować je zrealizować, jeśli będzie ku temu zgoda. Bo jeśli stwierdzimy wspólnie, że jest kandydat na marszałka, z którego będziemy mogli być dumni, który nie będzie dla Małopolski jakimś obciążeniem, który będzie koncyliacyjny i zdolny do rozmów ze wszystkimi, to może trzeba taką decyzję podjąć. Ja takie rozwiązanie chciałem zaproponować. Do przemyślenia - kończył swoje wystąpienie, zgłaszając, a następnie prezentując kandydaturę Piotra Ćwika. 

Wystąpienie to przerywane było krzykami „hańba”, a nawet słowami: „Ty jesteś trollem”, które w kierunku Gawrona rzucił Terlecki. Ten ostatni przyjechał by „pilnować” głosowania, jak się jednak później okazało, nieskutecznie. 

Odrzucone „koło ratunkowe”

Kandydaturę Ćwika Józef Gawron nazwał „kołem ratunkowym”, apelował do radnych z PiS-u, by ją poparli, a do tych z opozycji - by choć rozważyli taki wariant. Szybko się jednak okazało, że nikt takiego „koła ratunkowego” nie chce, a radny Grzegorz Biedroń w imieniu PiS po raz kolejny zaproponował Łukasza Kmitę. 

- Radni startowali pod szyldem Prawa i Sprawiedliwości, startowali z programem Prawa i Sprawiedliwości, uzyskiwali głosy dzięki pracy wykonanej w poprzednich latach przez polityków Prawa i Sprawiedliwości, otrzymali mandat społeczny i głosy mieszkańców, a tym samym zobowiązali się, że dotrzymają słowa danego swoim wyborcom - uzasadniał, wzywając do głosowania na oficjalnego i jedynego kandydata władz partii. 

Opozycja, która w poniedziałek zgłosiła na marszałka obecnego wojewodę małopolskiego, Jana Klęczara z PSL - ten też nie zdobył większości, ale był blisko, bo dostał 19 głosów z 20 wymaganych głosów, tym razem nie zgłosiła nikogo, a wtorkowe, piąte już głosowanie zakończyło się wynikiem 13 za Kmitą, 6 za Ćwikiem, 20 głosów nieważnych. I pat trwa nadal. 

Co dalej?

Radni - zgodnie z ustawowymi terminami - muszą wybrać marszałka do 9 lipca. Jeśli nie - powtórka wyborów. Kolejna sesja jutro, a jeśli i ona nie przyniesie rozstrzygnięcia, będą następne. Do skutku. 

A jakie scenariusze? Opuszczenie przez „buntowników” szeregów PiS-u i utrata przez tę partię władzy w kolejnym sejmiku? Ostateczne poddanie się zbuntowanych radnych woli Kaczyńskiego, skutkujące ich odwieszeniem w prawach członków partii, a nawet miejscami w zarządzie województwa, jeśli tylko zagłosują na Kmitę? A może - co oczywiście najmniej prawdopodobne - ugięcie się Kaczyńskiego przed frakcją Kozłowskiego i Szydło? I - rzecz jasna - ostatnia możliwość, czyli faktycznie nowe wybory, już bez „buntowników” na pisowskich listach. Wszystko będzie jasne może już jutro, a najpóźniej - w przyszły wtorek.


Piotr Dobosz
Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama