Hokej. MMKS Podhale Nowy Targ - Legia Warszawa 5:0 (zdjęcia)

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

NOWY TARG. Mecz dwóch najbardziej utytułowanych zespołów w polskim hokeju rozpoczął się od góralskiej nawałnica na bramkę legionistów. Z falowych i dość składnych ataków (mogły się podobać) nic niestety nie wynikało. W poczynaniach nowotarżan więcej było dymu niż ognia. – Tak strzelają, by „Zborze” krzywdy nie zrobić – zauważył jeden z kibiców.

„Szarotki” strzelały, ale wszystkie krążki fruwały obok lub nad bramką. Zborowski pierwszy raz miał okazję do interwencji dopiero w 8 minucie. Trzeba przyznać, iż goście bardzo mądrze i ofiarnie grali w defensywie. Gdy tylko któryś z Podhalan był przy krążku od razu było przy nim dwóch warszawiaków. Ofiarnie rzucali się na krążek, wyręczając wielokrotnie „Zborę”. Tylko raz wyprowadzili kontrę. W 9 minucie o mały włos, a jedna z nielicznych kontr przyniosłaby im powodzenie. Strata krążka w środkowej strefie i trzech szarżujących graczy pierwszej formacji Legii zmusiło Rajskiego do dużego wysiłku. W końcówce odsłony Podhalanie grali przez 98 sekund w podwójnej przewadze i ku uciesze kibiców krążek znalazł drogę do bramki. Po uderzeniu Adamovičsa z niebieskiej linii nim zatrzepotał w siatce odbił się od słupka.

Kolejnych odsłonach przewaga gospodarzy była jeszcze większa. Przez większą część grano pod bramką Zborowskiego. Ten miał mnóstwo roboty. Gdyby górale wykorzystali chociaż 10% wypracowanych okazji, to wynik powinien dwucyfrowy. To, że taki rezultat nie padł, to nie tylko zasługa wychowanka Podhala, ale także gospodarzy, którzy mieli rozregulowane celowniki. Dlatego Zborowski tylko cztery razy jeszcze został zmuszony do wyjmowania krążka z bramki.

W 22 minucie zakotłowało się pod bramką gości. Dopiero trzecia dobitka, gdy Zborowski leżał na lodzie, okazała się skuteczna. W 31 minucie firmowym strzałem popisał się Łabuz. Szybkości krążka nikt nie zmierzył, ale bomba była potworna, bo bramkarz nawet nie zareagował, a krążek wyszedł z bramki. Zaś w 45 minucie Biela wziął byłego kolegę z drużyny nie siła, lecz sposobem. Technicznym strzałem wycelował w górny przeciwległy róg bramki. Bramka – palce lizać!

Wynik meczu ustalił Ziętara, po najładniejszej akcji meczu. Bomba, Ziętara, D. Kapica i ponownie Ziętara – taką drogę, od kija do kija, przebył krążek. Podhale popełniło w drugich 40 minutach tylko jeden błąd we własnej tercji, ale legioniści z prezentu nie zrobili właściwego użytku.

- Zborowski udowodnił, iż jest w znakomitej formie. Był wyróżniającym się graczem meczu. Nasza przewaga nie podlegała dyskusji, a wynikała ona z dobrego przygotowania fizycznego. Drużyna warszawska nie stworzyła sobie sytuacji – podsumował Marek Ziętara.

MMKS Podhale Nowy Targ – Legia Warszawa 5:0 (1:0, 2:0,2:0)
1:0 Adamovičs (K. Kapica) 15:57 w podwójnej przewadze
2:0 Ziętara (Bomba) 21:12
3:0 Łabuz (Biela, Neupauer) 30:31 w przewadze
4:0 Biela ( Neupauer, Zarotyński) 44:46
5:0 Ziętara (D. Kapica, Bomba) 50:58

Sędziowali: Strzempek (Katowice) – Tymczyszyk (Bytom), G. Lipiński (Katowice).
Kary: 4 - 6 min.
Stan rywalizacji play off: 1:0

MMKS Podhale: Rajski – Mrugała (2), Łabuz, Biela, Neupauer, Zarotyński – Talaga, Landowski, Bomba, D. Kapica, P. Ziętara –Adamovičs, K. Kapica, Ćwikła, Bryniczka, F. Wielkiewicz –Tomasik, Gaczoł, Olchawski, Ištocy, Stypuła (2). Trener Marek Ziętara.
Legia: Zborowski – Wardecki, R. Solon (4), P. Wąsiński, K. Wąsiński, M. Solon – Porębski (2), Grzesik, Wołkowicz, Zdunek, Maciejko – Kran, Lehmann, Serwiński, Pesta, K. Szaniawski – Pawłowski, Stępiński, Vecher, Rostkowski. Trener Lubomir Vitošek.

Tekst Stefan Leśniowski, zdj. Michał Adamowski

źródło: SportowePodhale.pl

Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama