„Szarotki” pozostały w grze (zdjęcia)

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

NOWY TARG. - Wróciliśmy z dalekiej podróży. Wszyscy daliśmy z siebie 120%. Świetnie bronił Tomek Rajski. Pozostał nam jeden kroczek, by awansować do ekstraligi - powiedział kapitan Podhala Kasper Bryniczka. Poprowadził zespół do zwycięstwa, wyrównując stan finałowej rywalizacji.

Nerwową atmosferę w byłej stolicy polskiego hokeja wyczuwało się długo przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Nerwy towarzyszyły też hokeistom Podhala po pierwszym gwizdku. Nie ma się czemu dziwić, bo z własnej winy założyli sobie pętlę na szyję, bo przecież w Bytomiu prowadzili 4:1 i dali sobie wydrzeć wygraną. Dla nich był to mecz o „być, albo nie być”. Żeby przedłużyć nadzieję na powrót do krajowej elity, „Szarotki” musiały mecz wygrać. A wiadomo jak trudne są takie mecze.

Nerwy nie są dobrym doradcą – krępują ruchy. Nogi są jak z waty, ręce się trzęsą, a głowa nie funkcjonuje prawidłowo. W niej kołatają się różne myśli i trzeba dobrze ją zresetować, by udźwignąć presję. Głowa podpowiada, by jak najszybciej zdobyć gola, by uspokoić myśli i nerwy. Ale – jak mówi przysłowie – „co nagle, to po diable”. Akcje Podhalan nie miały dokładności i tempa. Brakowało w akcjach ofensywnych górali cierpliwości, którą z kolei emanowali bytomianie. Nie ma się czemu dziwić. Dla polonistów była to pierwsza z dwóch szans na awans. Porażka ich nie eliminowała z gry.

Spokojnie grający bytomianie rozbijali ataki rywala i podobnie jak w poprzednich konfrontacjach, wyprowadzali kontry, strzelali z każdej pozycji, zaraz po wtargnięciu do tercji. Właśnie taki strzał spod niebieskiej linii Banaszczaka (7 minuta) zaskoczył Rajskiego. Gospodarze nie szukali prostych środków, ale wieloma podaniami próbowali rozmontować defensywę polonistów. To była woda na ich młyn, bo mieli czas na powrót do tercji, ustawienie obrony. Gdy bytomianin jechał jeden na jeden, to strzelał zza obrońcy i było groźnie pod bramką, bo zaraz drugi najeżdżał ze skrzydła na dobitkę. Tymczasem w identycznej sytuacji Podhalanin próbował ominąć obrońcę. Dochodziło wtedy do straty „gumy” i kontry. Podhalu brakowało też ostatniego podania, otwierającego drogę do bramki. A jeśli już było (nieliczne), to zawodziło strzelecko, albo świetnie między słupkami spisywał się Szydłowski, który w 13 minucie i 35 sekundzie został zmieniony (kontuzja pachwiny). Między słupki wszedł Kraus i skapitulował, gdy do końca podwójnego osłabienia bytomian pozostawała sekunda. Podhale po wyrównującym golu Ziętary przycisnęło, ale nadal w decydujących momentach brakowało chłodnej głowy przy grze w przewadze.

- Trudno się dziwić, że zagraliśmy nerwowo. Mieliśmy przecież nóż na gardle. Musieliśmy mecz wygrać – tłumaczył spokojnie drugi trener Podhala Rafał Sroka.

- Podhale ma dobre drugie tercje. Zobaczycie co się będzie działo – zapowiadał kibic nad lożą prasową. Miał rację, bo ta tercja była zdecydowanie lepsza w wykonaniu „Szarotek”. Od początku ruszyła nawałnica na bramkę Krausa. Po 111 sekundach Bryniczka uszczęśliwił kibiców finalizując indywidualną akcję. Za moment Zarotyński z najazdu huknął i krążek wylądował w przeciwległym rogu bramki pod poprzeczką. Piękna bramka. Podhale zaczęło stwarzać sytuacje, wreszcie strzelać na bramkę Polonii i od razu było niebezpiecznie. Kiedy wydawało się, że kolejny gol dla Podhala to kwestia czasu, Wielkiewicz powędrował na ławkę kar, a Owczarek z niebieskiej linii pokonał Rajskiego. Gospodarze również w końcówce, przez cztery minuty, grali w liczebnej przewadze, ostrzeliwali bramkę Krausa, ale czarna guma, mimo dantejskich scen, nie chciała wpaść do siatki.

W ostatnich 20 minutach „Szarotki” zagrały rozważnie. Nie napalały się do ataku, lecz nastawiły się na destrukcję. W końcu to bytomianie musieli gonić wynik.

MMKS Podhale Nowy Targ – Polonia Bytom 3:2 (1:1, 2:1, 0:0)
0:1 Banaszczak (Kłaczyński) 6:47
1:1 Ziętara (Voznik) 15:34 w podwójnej przewadze
2:1 Bryniczka 21:51
3:1 Zarotyński (Neupauer) 24:39
3:2 Owczarek (Strużyk, Wróbel) 32:36 w przewadze
Sędziowali: Breske (Jastrzębie) – Adamoszek (Chorzów), D. Pobożniak (Tychy).
Kary: 4 -12 min.
Stan rywalizacji play off do trzech wygranych: 2:2.
MMKS Podhale: Rajski – Mrugała, Łabuz, Biela, Neupauer, Zarotyński – K. Kapica, Adamovičs, Michalski, Bryniczka, Wielkiewicz - Landowski, Talaga, Bomba, Voznik, Ziętara. Trener Marek Ziętara.
Polonia: Szydłowski (13:35 Kraus) - Kantor, Banaszczak, Gawlina, Kukulski, Kłaczyński – Urban, Vrana, Puzio, Stoklasa, Radwan – Owczarek, Stępień, Strużyk, Wróbel, Stasiewicz. Trener Andrzej Secemski.

Tekst Stefan Leśniowski, zdj. Michał Adamowski

źródło: SportowePodhale.pl, Podhale24

Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama