Wernisaż wystawy malarstwa Teresy Tonar „Kobiety jak kwiaty”
Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00
Urodzona w Szczawnicy, od lat mieszkająca wpierw w Szwajcarii, a obecnie w Wiedniu Teresa Tonar zaprezentowała swoje prace malarskie na wystawie w sali Pedagogicznej Bibliotece Wojewódzkiej im. Hugona Kołłątaja w Krakowie.
Wystawa zatytułowana „Kobiety, jak kwiaty” jest jej już drugą krakowską wystawą przygotowaną przez znaną w środowisku artystycznym i z działalności charytatywnej Wandę Silezin – nauczycielkę, pedagoga z Polskiego Stowarzyszenia Animatorów Pedagogiki Celestyna Freineta.Gości wernisażu powitała dyrektor biblioteki Wanda Dudek. Wśród wielu znamienitych gości z Krakowa, reprezentujących samorząd Dzielnicy Krowodrza, Urząd Miasta Krakowa i środowisk twórczych, byli też przyjaciele artystki ze Szczawnicy.
- Od pewnego czasu biblioteki stały się miejscem gdzie nie tylko wypożycza się książki. Biblioteki odkryły swój potencjał kulturotwórczy, a czytelnicy odkryli w bibliotekach tzw. „trzecie miejsce”. Według teorii amerykańskiego socjologia Raya Oldenburga „trzecie miejsce” to przestrzeń, która z założenia nie wywiera presji, nie kojarzy się też z jakimkolwiek przymusem. Jest to miejsce, w którym po prostu chce się żyć. Jest to miejsce wyjątkowo sprzyjające promocji szeroko pojętej kultury – mówiła dyrektor Wanda Dudek.
I wszystko to się sprawdziło według tej teorii, bowiem nie tylko wystawa prac Teresy Tonar w bibliotece skupiła uwagę licznego grona gości zaproszonych, ale też mini koncert Marii Banasik – skrzypaczki, studentki Akademii Muzycznej im. Karola Lipińskiego we Wrosławiu. Artystka wykonała dwa utwory – „Marzenie” Roberta Schumanna oraz „Manuet G-dur” Ludwika van Beethovena.
Interesujący z odrobiną humoru na tematy damsko - męskie był występ dwojga artystów, poetki Marzeny Dąbrowskiej-Szatko i poety i muzyka Joachima Neandera, z urodzenia Niemca od lat mieszkającego w Polsce. Wiersze pisze w języku polskim, gra na saksofonie. Wiele prezentowanych wierszy pochodziło z ostatniego wydanego tomiku „Nocne widma”. Ich występ idealnie konweniował z tematem wystawy „Kobiety, jak kwiaty”.
Teresa Tonar mówiąc o swojej twórczości i inspiracji do malowania obrazów kobiet wyznała, że najczęściej maluje portrety swoich sióstr oraz swoich i sióstr dzieci. Interesujące są portrety aborygenek namalowane podczas pobytu w Australii.
– Dobór kolorów zależy od mojego nastroju. Gdy jestem smutna obrazy są szare, a gdy mam radość w sercu, obrazy lśnią barwnymi jasnymi kolorami – zwierzyła się artystka. Widać z tego, że artystka nosi w sercu a więcej radości niż smutku, bo jej obrazy są ciepłe i wyrażające optymizm.
Teresa Tonar z d. Słowik urodziła się w Szczawnicy. Wcześnie straciła ojca w tragicznych okolicznościach wkrótce po zakończeniu II w. ś., niedługo wraz z siostrami została osierocona również przez matkę. Absolwentka Liceum Plastycznego w Nowym Wiśniczu. Pracowała w Fabryce Porcelany „Krzysztof” w Wałbrzychu, potem w Katowicach, aby po kilku latach otworzyć swoją własną manufakturę porcelany w Kamienicy k/Łącka. Ceramika z własnoręcznie malowanymi dekoracjami cieszyła się dużym powodzeniem. W 1973 roku wyjechała z Polski. Zamieszkała w Szwajcarii, a później przeniosła się do Austrii. Do emerytury pracowała, jako malarka porcelany w firmie Emalii „Stainbock” w centrum Wiednia, gdzie mieszka do dziś.
Historię swojego życia, swojej rodziny, a także pośrednio historię Szczawnicy opisała w wydanej w 2012 roku autorskiej książce pt. Wyschnięta cytryna”. Tytuł nawiązuje do cytryny, tak bardzo potrzebnej jej ciężko chorej matce, którą dała jej znajoma rodziny. Cytryna była wyschnięta, a skorka koloru brązu. Słowo wstępu do książki napisał znany artysta rzeźbiarz Czesław Dźwigaj, również absolwent Liceum Plastycznego w Nowym Wiśniczu, autor pomnika H. Sienkiewicza w Szczawnicy.
Wystawiała swoje prace m.inn. w Szczawnicy, Myślenicach, Limanowej, Katowicach, a w Wiedniu w Polskim Instytucie Kultury – Galerii Kandinsky, a także w Linzu i Mattighofen.
Tekst i zdjęcia Stanisław Zachwieja
Więcej na temat
komentarze
reklama