Puchar dla twardziela
Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00
Przeprawowe imprezy nie są dla ułomków. Trzeba wykazać się charakterem, odwagą, samozaparciem, być odpornym na kaprysy natury i spotkanie z dziką zwierzyną. Zgrać się ze sprzętem, który do takich ekstremalnych zawodów musi być perfekcyjnie przygotowany. Krótko mówiąc, trzeba być twardzielem.
Twardzielem, by nocą i dniem pokonywać górki i strome leśne wąwozy, rzeczki oraz ogromne pokłady piachu. Takim twardzielem okazał się nowotarżanin Oskar Pieprzak, który na swoim niezawodnym quadzie zdobył Przeprawowy Puchar Polski ATV PZM.Zmagania podzielone były na dwa etapy – nocny i dzienny. Zawodnicy musieli się zmieść w limicie czasowym, podbijać pieczątki na punktach kontrolnych i rywalizować z setką rywali. Dodajmy nie byle jakich, którzy w tej ekstremalnej imprezie odnieśli już nieraz sukcesy. Na starcie stanęli wszyscy najlepsi. To najmocniej obstawiona i najbardziej prestiżowa impreza przeprawowa w Polsce. Pieprzak w ubiegłym sezonie zajął piąte miejsce w klasyfikacji generalnej i w tym roku postanowił powalczyć o zwycięstwo. Pierwsze dwie rundy „połknął bez popicia”. Wygrał je w cuglach, chociaż łatwo nie było. Na trasie czekały go pułapki i różnego rodzaju niespodzianki. Trzeba było sprzęt podrasować, zaciskać zęby po „spotkaniu” z twardym podłożem czy stojącym na drodze drzewem. Po dwóch startach wypracował sobie wyśmienitą pozycję, by w trzecim, ostatnim rajdzie, postawić kropkę nad „i”. Musiał tylko stanąć na podium. „Tylko” – łatwo się mówi. Konkurencja (niewielkie różnice punktowe) też miała chrapkę na zwycięstwo i pokrzyżowanie planów nowotarżaninowi. Trzeba było być bardzo czujnym i maksymalnie skoncentrowanym. Moment nieuwagi i wypracowana przewaga mogła w jednej chwili stopnieć. Oskar zdawał sobie z tego sprawę.
- Solidnie przygotowywałem się do tego wyzwania – mówi. - Sprzęt przetestowany i dopracowany w najmniejszym szczególe. Ostatnie dwa weekendy spędziłem na quadzie, startując w rajdach niższej rangi. To był idealny trening. Cel był jeden, dojechać do mety bez awarii i bez problemów, bo o rywalizację na trasie byłem spokojny. Znam swoje możliwości i teren. Nic mnie nie mogło zaskoczyć.
Na starcie stanęło ponad 100 quadów w tym 46 w klasie Extreme Sport, w której startował Oskar. Na trasę wyruszył o godzinie 20:06. Miał cztery godziny na jej pokonanie. - Po 40 minutach jazdy byłem blisko przerwania rajdu – opowiada. - Na jednym z podjazdów quad wywrócił się na mnie i długo nie mogłem dojść do siebie. Brak oddechu. Dopiero pomoc kolegów postawiła mnie na nogi. Miałem dużo szczęścia. Straciłem jednak sporo czasu i energii. Niemniej zdecydowałem się kontynuować rajd. Zazwyczaj po takiej sytuacji emocje siadają i dalej już nie jedzie się zbyt dobrze. Etap nocny zakończyłem na drugiej pozycji. Nieźle jak na przygody na trasie. Etap dzienny to nowy rozdział. Również niełatwy, tym bardziej, iż Oskar przystąpił do niego pobijany, ale mocno zdeterminowany.
- Jechało mi się wspaniale – relacjonuje. - Prawie siedem godzin jazdy non stop i cel osiągnięty. Na mecie byłem ogromnie szczęśliwy, bo wygrałem kolejny rajd. Puchar znalazł się w moich rękach. Dla mnie był to wyjątkowy sezon. Wygrałem wszystkie trzy eliminacje i zdobyłem pierwszy w historii puchar. Wspaniały wynik, wart poświęcenia, czasu i wysiłku. Dziękuję sponsorom, Firmie Led Ler oraz serwisowi motocykli z Nowego Targu Firmie PS Bike za perfekcyjnie przygotowany sprzęt na każdą z imprez.
Stefan Leśniowski, zdj. z archiwum Oskara Pieprzaka
źródło: SportowePodhale.pl
Więcej na temat
komentarze
reklama