Jarosław Gowin "Nie chodzi o dodatkowe pieniądze, ale o skrócenie procedur administracyjnych"

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

ZAKOPANE. - Potrzebne jest zdecydowane i szybkie działanie rządu. Zwróciłem się do Ministra Administracji i Cyfryzacji o przygotowanie na najbliższe, wtorkowe posiedzenie rządu, projektu rozporządzenia prezesa Rady Ministrów w sprawie uproszenia procedur administracyjnych - mówił podczas wizyty w Zakopanem Jarosław Gowin.

Polityk dodał, że "nie chodzi o dodatkowe pieniądze, tylko o skrócenie procedur" stosowanych w przypadkach wydawania decyzji o odbudowie zniszczeń po zdarzeniach losowych - takich jak powódź, pożar, gradobicie, czy - jak teraz w przypadku Podhala - wichury.

- Mam nadzieję, że nie będzie zwłoki, bo tu jest szczególna sytuacja. Jest sezon i właśnie teraz przyjechało tu wielu turystów. Chodzi o to, by na Podhalu, które dotknął kataklizm, analogicznie jak w przypadku Jankowa Mazowieckiego przyspieszyć procedury - argumentował lider partii Polska Razem.

Podczas spotkania Sanktuarium na Krzeptówkach, byłemu ministrowi sprawiedliwości towarzyszyli - starosta tatrzański Andrzej Gąsienica Makowski i kierownik Powiatowego Urzędu Pracy Jan Gąsienica Walczak. Mówiono o zniszczeniach, jakie spowodował halny w powiecie tatrzańskim.

- Największe straty mamy w Parku Narodowym. To kilkanaście tysięcy metrów sześciennych drzewostanu powalonych przez wiatr. W powiecie jest uszkodzonych 45 domów - mówił starosta. - Mamy zgłoszenie szkody z PKL o uszkodzonym dachu kolejki na Kasprowym Wierchu. Nie wiemy jak to rozpatrywać. Mamy nadzieję, że to nie będzie odbudowa, bo wtedy trzeba będzie prowadzić osobną procedurę budowlaną - wyjaśniał Andrzej Gąsienica Makowski. Jak dodał - dach trzeba naprawić. - To nie będzie żadna przebudowa, nie będzie zwiększana kubatura budynku - zapewnił.

Starosta także ubolewał na długotrwałymi procedurami administracyjnymi. Przypomniał gradobicie, jakie w sierpniu przeszło nad Bukowiną Tatrzańską. - Mieliśmy poważny problem, ludzie chcieli domy ratować - a tu: procedura. Dobrze, że było ciepło, bo przez 30 dni nie można było nic zrobić. Ludzie musieli odczekiwać tych 30 dni od zgłoszenia, żeby móc naprawiać dachy. Przy pożarach mamy to samo. Przykład ostatniego pożaru Rodzinnego Domu Dziecka. Zrobiliśmy co się dało, przykryliśmy dach folią. Ale tam potrzebna będzie odbudowa dachu. W tym przypadku oznacza to minimum 60 dni załatwiania pozwoleń - ubolewał.

Przy usuwaniu szkód poczynionych przez wiatr halny pracowało i pracuje nadal wiele osób. - Tu każda para rąk się liczy. Pracuje każdy, kto może utrzymać siekierę i grabie w ręce - mówił Jan Gąsienica Walczak Sobuś. Kierownik PUP skierował do Ministra Pracy i Polityki Społecznej prośbę możliwość sfinansowania zatrudnienia bezrobotnych osób przy sprzątaniu miasta.

- W ostatnich latach mieliśmy dość dużo takich sytuacji. Przypomnę chociażby powódź która przyniosła szkody w infrastrukturze komunalnej. Dopiero jak woda zeszła, było to widać. Dlatego teraz, dopiero jak posprzątamy Zakopane będzie wiadomo jakie są straty. Mogą być zatkane ciągi wodne, kanalizacyjne burzowe. Tego co spadło z drzew jest multum. Dlatego jako Urząd Pracy zwróciliśmy się do Urzędu Wojewódzkiego i do ministra pracy o zwiększenie środków na Fundusz Pracy, z którego moglibyśmy sfinansować w ramach robot publicznych dodatkowych bezrobotnych pomagających przy uprzątnięciu miasta. Burmistrz Zakopanego złożył już wnioski o pięć osób. Myślę, że Kościelisko złoży podobne wnioski - tłumaczył Walczak.

s/ zdj. Piotr Korczak
Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama