Aktorzy teatru "Chrząszcz w trzcinie": Wprowadzamy dzieci w świat teatru
Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00
NOWY TARG. W sobotę 18 stycznia w Miejskim Ośrodku Kultury o godzinie 15.oo aktorzy teatru "Chrząszcz w trzcinie" zaprezentują spektakl zatytułowany "Bam-bam". Przedstawienie przygotowane jest dla kilkuletnich dzieci. Jak mówią twórcy - Katarzyna Pędzimąż i Cezary Skrocki - to inicjacja młodego widza.
Teatr "Chrząszcz w trzcinie" powstał we wrześniu 2013 r. Współtworzą go aktorzy: Katarzyna Pędzimąż i Cezary Skrocki oraz plastyk - Marta Skrocka. Współpracują ze sceną muzycy - Rafał Nowak i Piotr KoleckiAktorzy związani byli wcześniej m.in. z Teatrem Rabcio w Rabce-Zdroju. Od pięciu miesięcy działają jako niezależny teatr. Zdecydowali się na przygotowywanie spektakli dla najmłodszych widzów. Takie przedstawienia określa się mianem teatru najnajowego.
Powodem były dotychczasowe doświadczenia z młodą publicznością?
Katarzyna Pędzimąż i Cezary Skrocki: - Mamy 10-letni staż jako aktorzy. Przeważnie, i to intensywnie - występowaliśmy przed publicznością dziecięcą. Ale mieliśmy także publiczność dorosłą. Nasz pierwszy spektakl - jako "Chrząszcza" był przeznaczony dla dzieci w wieku 4-8 lat. Ale mamy w repertuarze także kabaret literacko-muzyczny dla dorosłych. Najnaj - to pomysł uzupełniający ofertę. Jesteśmy elastyczni.
To specyficzna publiczność.
Aktorzy: Tak. Pomiędzy trzyletnim a dwunastoletnim odbiorcą są ogromne różnice w rozumieniu świata. Każdy wiek ma swoją percepcję. Teatr najnajowy trafia do maluszków, które dopiero poznają teatr. Mały widz swoje pierwsze spotkanie rozpoczyna od poznania danego zjawiska. A dziecko poznaje wszystkim zmysłami - wzrokiem, słuchem, dotykiem, a nawet smakiem. Dlatego tak ważnym elementem jest muzyka. Dźwięk jest jednym z "aktorów" w tym spektaklu. Piotr Kolecki tworzy muzykę na żywo. Muzyka jest naszym partnerem. Podąża razem z nami. Nie mogłaby być nagrana. Prowadzony jest dialog: my - muzyka - dzieci - rodzice. To wielopłaszczyznowy sposób porozumiewania się w teatrze.
Jak wygląda spektakl?
Aktorzy: - Przedstawienie ma dwuczłonową konstrukcję. Najpierw jest półgodzinny spektakl, a potem dzieci są wciągane w zabawę. Mogą dotykać użytych w spektaklu przedmiotów, bawić się nimi, wykorzystać energię, którą w pierwszej części spotkania w nich nabudowujemy. W "Bam bam" wykorzystujemy piłki, więc te piłki należą po przedstawieniu do nich. Zabawa jest spontaniczna, ale kontrolowana - z uwagi na bezpieczeństwo dzieci. Cały przebieg przedstawienia uczy pewnej konwencji, dzieci są moderowane przez nas. My proponujemy zabawy, które wynikają z prezentowanego przedstawienia. Gdy dzieci mogą potem wyjść na scenę by się bawić z aktorami - są zachwycone.
Czyli trzeba improwizować, bo nie ma scenariusza...
Aktorzy: - To spektakl afabularny. Nigdy nie jest to "od pieca do pieca" zagrane. Ale improwizuje się na pewnym szkielecie. W trakcie gry wiemy, które sceny są gotowe, co trzeba zmienić, co rozbudować. Czasem nie kończymy, pomijamy jedną, dwie sceny i przechodzimy do części interaktywnej. Wszystko zależy od reakcji widzów. Taki najnaj powstaje kilka miesięcy, a to co jest końcowym produktem to 20 procent tego, co mamy w zanadrzu. Spektakl oparty jest na luźnych skojarzeniach. Trzeba przestać myśleć o teatrze w sposób typowy.
Przygotowanie najnajowego przedstawienia wymaga czegoś szczególnego?
Aktorzy: - To inny język. Nie używaliśmy go do tej pory, pracując w teatrze. Musieliśmy się tego języka nauczyć, poszperać w dziedzinie psychologi rowojowej. Na przykład - mamy białą scenę i nasze kostiumy też są białe - i to nie jest przypadek. Wszystko jest oparte na doświadczeniach psychologów, logopedów. Musieliśmy przeprowadzić poważne szkolenie w zakresie kontaktów z małym dzieckiem. Zaprosiliśmy specjalistę - Ewę Piotrowską z warszawskiego Teatru Baj, która ma doświadczenie w tego typu przedsięwzięciach.
Teatr najnajowy to u nas nowość.
Aktorzy: - Włochy są kolebką tego teatru. W Polsce wpisujemy się w kilkunastoletni nutr, np. w Poznaniu od lat przygotowywane są "najnaje" muzyczne. To trochę inna konwencja. Ale na południu Polski i w Małopolsce jesteśmy pierwszym teatrem z taką ofertą. Zagraliśmy pięć spektakli. Były wśród odbiorców niespełna roczne dzieci i doskonale się bawiły. Graliśmy w żłobkach. Zmienia się sposób myślenia wychowawczyń. Zaczynają szukać produktu dla konkretnych dzieci, a nie przypadkowych przedstawień.
Czyli jest zapotrzebowanie na takie spektakle?
Aktorzy: - Tak. Poza tym, jedna sprawa to to, jak spektakl przeżywają dzieci, a druga - jak dorośli patrzą jak ich dzieci "wchodzą w teatr". Najnaj to spektakl inicjacyjny. On przygotowuje dzieci do odbioru teatru i będzie w przyszłości skutkował na inne sprawy rozwojowe dziecka. Mamy nadzieję, że tak będzie(śmiech). Ten spektakl przygotowuje do odbioru teatru, ma nauczyć dziecko odbierać konwencję, rozwijać wyobraźnie. To bezpieczna i komfortowa podpowiedź rodzicom - kiedy można zacząć chodzić z dzieckiem do teatru, żeby malucha nie przestraszyć - kurtyną, ciemnością na widowni. Bywa przecież, że dzieci z przedstawienia wychodzą z płaczem. Na naszym przedstawieniu dziecko się nie wystraszy, bo nie ma się czego bać. Nie traktujemy dzieci systemowo, wiemy, że mają różną wrażliwość.
Rozmawiała Sabina Palka.
źródło: zdj. z arch. Teatru
Więcej na temat
komentarze
reklama