Tenis stołowy. Gorce Nowy Targ – Viret CMC Zawiercie 6:4

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

- Przebyliśmy drogę z nieba do piekła i z powrotem. Otwarcie znakomite, potem goście przejęli piłeczkę i ją im odebraliśmy – twierdzi trener Górców, Tomasz Klag. Tenisiści Gorców odnieśli cenne zwycięstwo w zmaganiach I ligi. Bohaterem meczu był Marek Mozdyniewicz.

- To był mój dzień. Byłem w dobrej dyspozycji. Fajnie mi się grało – powiedział. Chwalił go też grający trener Tomasz Klag. – Marek zagrał koncertowo. Górale chcieli przechytrzyć rywali i zmienili ustawienie na pierwszym stole. –Szotek dotychczas grał z numerem dwa, a dzisiaj zagrał jako numer 1 i w trafił na Marka. Przeciwnik nas przechytrzył – przyznał szkoleniowiec Górców.

- Obawiałem się meczu z Mnichem, bo w pierwszej rundzie przegrałem z nim 0:3 – nie ukrywał Marek Mozdyniewicz, który pokonał doświadczonego rywala cierpliwością i sprytem. Okazało się, że diabeł nie taki straszny jak go malują. Marek, już tradycyjnie pierwszy set poświecił na rozgrzewkę, a potem pokazał lwi pazur.

Kluczem do zwycięstwa był spokój, cierpliwość i długa wymiana. A więc to wszystko, co jest domeną lidera zespołu. – Marek odesłał Mnicha do klasztoru Shaolin na dalszą naukę – żartowali kibice.

– Długo przebijałem piłeczkę, trzymałem ją na stole, on, oprócz pierwszego seta, denerwował się i popełniał błędy. Walił piłeczkę w siatkę lub poza stół. Nie wytrzymał nerwowo – analizuje bohater meczu.

- Mnich to nie jest zawodnik z łapanki – twierdził trener Tomasz Kowalczyk. – Już wiele w swoim tenisowym życiu widział i wygrał.

Może sala i doping kibiców wyprowadził go z równowagi. Marek zagrał rozważnie. Trzy sety w jego wykonaniu były perfekcyjne. To był kluczowy pojedynek meczu, bo zdobyty punkt był na wagę zwycięstwa w meczu. – Punkt niespodziewanie zdobyty – przyznał Tomasz Kowalczyk. – Mnich nie jest frajerem, grał z Andrzejem Grubbą i Leszkiem Kucharski, bił się o medale mistrzostw Polski. Umie grać w tenisa. Mimo 48 lat jest sprawny i jeszcze niejednego młodziana ogra. Może mu pokazać niejedną sztuczkę.

Rzeczywiście Kuba Czyszczoń o kilkanaście lat młodszy od Mnicha musi jeszcze się sporo uczyć, by ograć starego repa. – Mimo ambitnej i niezłej gry, Kuba mu nie sprostać. Miał problemy. Robił co mógł, ale to było za mało – mówi Tomasz Klag.

Czyszczoń na pierwszym stole zastąpił Mikołaja Kierskiego, który doznał kontuzji mięśnia dwugłowego uda. Mikołaj z Szotkiem prowadził już 2:0 i przegrał w pięciu setach. – Trzy kolejne sety rozegrał na jednej nodze – mówi Tomasz Kowalczyk. Po pierwszych grach singlowych górale prowadzili 3:1 i wydawało się, że po deblach będą w siódmym niebie. Tymczasem obie gry podwójne przegrali na własne życzenie. Debel Mozdyniewicz – Klag w czwartym secie prowadził 10:8 i przegrał cztery kolejne piłki. Z kolei Klocek i Czyszczoń w piątym secie prowadzili 9:6 i już nie zdołali ugrać punktu.

- Szkoda debli, bo mogliśmy je wygrać – przyznaje Tomasz Klag. – Te przegrane wybiły nas z rytmu. Z Markiem dobrze otworzyliśmy seta, potem w nasze poczynania wkradła się nerwówka. Oni zaczęli myśleć, a w nasze poczynania wkradła się niepewność. Dwie, trzy pomyłki i pojedynek nam uciekł.

- Na własne życzenie przegraliśmy oba deble – twierdzi Marek Mozdyniewicz. – W pierwszym secie prowadziliśmy 6:1. Ja jestem obrońcą, Tomek graczem ofensywnym i jak ktoś nas rozszyfruje, to trudno nam się gra. Tak też się stało w tym przypadku.

Po deblach i po kolejnych dwóch pojedynkach singlowych był remis 4:4. Na pierwszym stole walczył Mozdyniewicz z Szotkiem, a na drugim Klocek i Piotrowskim. Górale, by wygrać mecz musieli wygrać oba pojedynki. Tak też się stało. Mozdyniewicz rozstrzygnął pojedynek na swoją korzyść w piątym secie, w który rozniósł rywala. Wygrał tę partię 11:1! – Dobry mecz stoczyłem z Karolem. Piąty set lepiej wytrzymałem psychicznie. Wydaje mi się, że był już zmęczony, nie miał cierpliwości – powiedział Marek Mozdyniewicz.

Nie zawiódł też młodszy kolega. Klocek w czterech setach ograł Piotrowskiego. W ostatniej partii, w samej końcówce, zawrzało. Nowotarżanin zaprotestował, że rywal serwuje z ręki, co nie spodobało się przeciwnikowi. Wcześniej został już upomniany przez sędziego.

- Marek ograł klasowych rywali. Obaj to reprezentanci kraju, medaliści mistrzostw kraju w kategoriach wiekowych – zakończył Tomasz Klag.

Tekst i zdj. Stefan Leśniowski

źródło: SportowePodhale

Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama