MMKS Podhale Nowy Targ – Polonia Bytom 4:6 (zdjęcia i film)

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

NOWY TARG. - Zagraliśmy jak frajerzy, bez jaj w ostatniej tercji. To nie nowość w tym sezonie. Przez dwie tercje byliśmy lepsi i w trzeciej jak frajerzy daliśmy się wypunktować. Szkoda gadać – powiedział kapitan „szarotek”, Kasper Bryniczka.

Podhale, dla którego była to ostatnia szansa, by przedłużyć nadzieje na grę w play off, rozpoczęło spotkanie od ataków. Nawałnica przyniosła efekty. Bytomianie mieli problemy z powstrzymaniem Dziubińskiego i Gruszki, uciekali się do fauli. Grając w przewadze górale objęli prowadzenie. Podhale nadal nacierało, ale Witkowski świetnie spisywał się między słupkami. Skapitulował w 12 minucie, po wspaniałej akcji gospodarzy. Krążek jak po sznureczku wędrował od kija do kija, aż wreszcie trafił do P. Kmiecika, któremu nie pozostało nic innego tylko dołożyć łopatkę kija, by umieścić go w pustej bramce. Bytomianie mieli problemy z ofensywą, nawet w przewadze nie zagrozili bramce Gawriłowa. Ten jednak popisał się dwoma kapitalnymi interwencjami w końcówce odsłony, naprawiając błędy defensywy.

- Koncentracja pozostała w szatni. Podhale dobrze grało – skomentował krótko tę cześć meczu drugi trener bytomian, Andrzej Secemski.

Bytomianie przeszli ogromną metamorfozę. Rozpoczęli drugą tercję z wielkim animuszem. Gawriłow musiał zwijać się jak w ukropie, by zapobiec utracie gola. Długo goście nie potrafili go pokonać, chociaż mieli ku temu doskonale okazje. Uczynili to dopiero 63 sekund przed końcem tercji, wykorzystując grę w przewadze. Wcześniej jednak stracili gola w liczebnym osłabieniu. Bryniczka od zakrystii wpakował „gumę” pod poprzeczkę. Ta część gry obfitowała w mnóstwo kar. Sędzia swoimi niezrozumiałymi decyzjami wprowadzał nerwowość wśród zawodników, którzy co rusz mieli do niego pretensje.

- Dobrą robotę wykonał bramkarz Podhala – twierdził Andrzej Secemski. – Myśmy z każdą minutą się rozkręcali. Goniliśmy, goniliśmy i wreszcie się udało. Cieszymy się z ważnych punktów. Musieliśmy wygrać, żeby mieć spokój.
Trzecia tercja pod dyktando Polonii. Ogromnym zagrożeniem dla gospodarzy był Łucznikow, który wręcz ośmieszał obrońców, kręcąc kręciołki pod ich bramką. Trzeba też przyznać, że trzy bramki bytomian były przedniej urody, krążek lądował pod poprzeczką. Ostatni gol zdobyty został do pustej bramki. Obrońcy popełniali wielbłądzie błędy. Najjaśniejszym punktem w defensywie „szarotek” był Krystian Dziubiński. To nie pomyłka. Nominalnie grał w ataku, ale musiał naprawiać błędy kolegów z tyłu. Ten chłopak grał dzisiaj na 200% . Z przodu inicjował akcje, dogrywaj, walczył pod bandami, niepokoił bramkarza… Jemu nogi i ręce się nie trzęsły, innym, nawet doświadczonym graczom, nogi się plątały, przewracali się, nie potrafili trafić w krążek, który odbijał im się od łyżwy, od pleców i stwarzał zagrożenie pod bramką Gawriłowa. Nic wiec dziwnego, że nie potrafili dowieść do końca dwubramkowej przewagi jeszcze w 44 minucie.

MMKS Podhale Nowy Targ – Polonia Bytom 4:6 (2:0, 1:1, 1:5)
1:0 – Gruszka – Dziubiński (4:24 w przewadze)
2:0 – P. Kmiecik – Bryniczka – Zarotyński (11:16)
3:0 –Bryniczka – Zarotyński (31:50 w przewadze)
3:1 – Fabry – Akins – Wróbel (38:57 w przewadze)
3:2 – Łucznikow – Maciejewski – Valeczko (42:41 w przewadze)
4:2 – M. Michalski – Wronka (44:24)
4:3 – Fabry – Banaszczak (48:24 w przewadze)
4:4 – Kantor – Łucznikow (50:45
4:5 – Salamon – Łucznikow (58:58
4:6 – Akins – Fabry (59:44 do pustej bramki)

Tekst Stefan Leśniowski, zdj. Michał Adamowski, film Filip Pałgan

źródło: SportowePodhale, Podhale24

Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama