Zabójczy tie-break

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

- Kolejny fajny mecz, szczególnie dla kibica, stoczyli moi chłopcy. Do tego wygrany. Cieszę się, że zespół walczył, pokazał charakter. Muszę pochwalić Kapuściaka, który nie często dostaje szansę gry w wyjściowej szóste. Pokazał się z dobrej strony, podobnie jak Leja – mówi trener siatkarzy Podhalańskiego, Piotr Pagacz.

Jego podopieczni pokonali Zalew po pięciosetowym boju. To już tradycja, bo ostatnie cztery wzajemne pojedynki kończyły się tie-breakiem. Pierwszy set goście rozstrzygnęli na swoją stronę. Gospodarze jakby byli jeszcze w szatni, wolno wchodzili w mecz.

- Rywal wyszedł na parkiet bardziej zdeterminowany, wypracował przewagę i dowiózł ją do końca seta – mówi kapitan czarnodunajeckiej drużyny, Karol Majewski.

Kolejne dwa sety dla gospodarzy, którzy złapali właściwy rytm. Ich trybiki zaczęły właściwie funkcjonować i tylko należy żałować, że regularności i powtarzalności nie utrzymali w czwartej partii. Na własne życzenie sprawili sobie dodatkowe granie. W partii na przełamanie remisu okazali się zdecydowanie lepsi.

TS Podhalański Czarny Dunajec - UKS Zalew Świnna Poręba 3:2 (22:25, 28:26, 25:19, 26:28, 15:9)

Stefan Leśniowski

źródło: SportowePodhale

Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama