Strąceni z tronu

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

- Dla nas sezon się zakończył, bo liczyliśmy tylko na złoto. Dysponowaliśmy najmocniejszym składem w dziejach Górali. Niestety nie wyszło. Szarotka zagrała dojrzalej. Więcej spokoju wykazywała w grze, u nas było dużo chaosu – mówił zmartwiony Bartosz Gotkiewicz, grający trener Górali.

Jego zespół został strącony z tronu. Detronizacja mistrza nastąpiła w półfinale play off. Walki w obronie korony pozbawił ją lokalny rywal. Szarotka długo czekała, by zemścić się na rywalu. Stąd też radość po ostatniej syrenie była ogromna, jakby już sięgnęła po mistrzostwo kraju.

- Nie jest to mistrzostwo, bo byłoby nie fair wobec Zielonki, która nas ostatnio ogrywała – mówi szczęśliwy kapitan, Lesław Ossowski. – Radość jest nieprzeciętna, bo pamiętam mecz, gdy Górale, po 11 latach naszej hegemonii, zrzucili nas z tronu. Jeszcze większa radość, bo skazywani byliśmy na porażkę po pierwszym meczu. Słyszałem opinię, że dziewczyny lubią brąz i my go zdobędziemy. Nie wypadało tak mówić po pierwszym meczu.

Potyczka nie była wysokich lotów. Ci, którzy oczekiwali fajerwerków, cudownych zagrań i itp. mogą czuć się zawiedzeni. Za to była walka o każdy skrawek boiska i ekscytująca końcówka. Prym w Góralach wiodła piątka dowodzona przez Wronkę. „Goldi” tu, „Goldi” tam, „Goldi” wszędzie – komentował Szymon Pyzowski. Sam „Goldi” nie mógł wygrać meczu, mimo iż wielokrotnie ośmieszał defensorów rywala. Był dla nich za szybki, za sprytny, za dobry technicznie. Brakowało zdetronizowanym Góralom jakości w obronie i ataku. Szarotka już w drugiej tercji mogła rozstrzygnąć losy pojedynku na swoją stronę, gdyby miała lepiej nastawione celowniki. Świetnie wybroniła przewagi. Jeśli można doczepić się do czegoś, to do bezsensownych fauli, które kosztowały wykluczeniem z gry. Z jednej strony „Goldi” z drugiej strony wyśmienita forma Chlebdy w obu spotkaniach. To był motor napędowy Szarotki.

W trzeciej tercji powieliła się sytuacja z sobotniego spotkania. Gdy Górale objęli prowadzenie (4:3) zaczęli grać na utrzymanie wyniku. Zaczęła się długa wymiana piłeczki między obrońcami na własnej połowie.

- Może rzeczywiście powinniśmy grać swoje- głośno zastanawia się Bartosz Gotkiewicz. - Nie patrząc na tablicę świetlną. Chcieliśmy dłużej pograć piłeczką, bo liczyliśmy, że każda urwana sekunda jest na wagę złota. Chcieliśmy tym sposobem uspokoić grę, by nie było chaosu, bo w pewnych momentach było sporo szarpanej gry. Przechwytywaliśmy piłeczkę i szybko parliśmy do przodu, bez zorganizowanej akcji. Być może popełniliśmy błąd i są tego konsekwencje.

Konsekwencją była utrata goli. Szarotka objęła prowadzenie 6:4 i grała bardzo rozsądnie. Batkiewicz ( kapitalny mecz; ostoja drużyny; wybronił w multum soczystych strzałów z bliska i daleka) skapitulował po strzale w winkiel. Chwilę później Kostela przestrzelił w idealnej pozycji, mając przed sobą pustą bramkę i poszła kontra, i Szarotka cieszyła się z kolejnej zdobyczy bramkowej.

Górale Nowy Targ – Worwa Szarotka Nowy Targ 5:7 (2:2, 1:1, 2:4)
Bramki: Kostela 3, Brzana, Gotkiewicz – Ligas 3, Chlebda 2, Hamrol, Luberda.

Tekst i zdj. Stefan Leśniowski

źródło: SportowePodhale

Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama