Klasa A: Uczta koneserów

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

Najczęściej ciężkostrawna i niesmaczna jest powszednia ligowa strawa, którą piłkarze raczą kibiców. Tym bardziej smakowało to, co zaserwowano na stadionie w Czarnej Górze. Koneserska uczta – twierdzi nasz korespondent. Oczywiście biorąc poprawkę na klasę rozgrywkową.

Jak przystało na spotkanie na szczycie – mecz stał na wyjątkowo dobrym poziomie i co równie ważne, był atrakcyjny dla kibiców. Padł rezultat nierozstrzygnięty, który nie krzywdzi żadnej ze stron. Dla Granitu to sukces, bo Jarmuta tylko trzy razy zremisowała i raz przegrała w tym sezonie. Jeszcze raz się potwierdziło, że teren Czarnej Góry nie jest przyjazny dla możnych tej ligi.

Kolejka obfitowała w mnóstwo goli. Piłkarze 33 razy – najwięcej tej wiosny – umieszczali futbolówkę w siatce. Najwięcej goli widzieli kibice w Zaskalu, ale opuszczali stadion z nietęgimi minami. Ich pupile przegrali 4:8, chociaż dwukrotnie prowadzili (1:0 i 2:1). Gra w defensywie pozostawiała wiele do życzenia. Lipniczanie pokazali, że zajmowane miejsca przez drużyny są adekwatne do ich umiejętności.

Sześć goli padło w Tylmanowej. Lubań rozstrzelał piłkarzy z Jordanowa, którzy co prawda próbowali walczyć, ale na nieśmiałych próbach się kończyło. Brakowało armat, którymi dysponowali miejscowi.

Fatalną passe przerwali piłkarze z Ludźmierza, którzy do dzisiejszego meczu zgarnęli zaledwie jeden punkt wiosną. Sukces z Łopuszną nie przyszedł im łatwo. Zdobyli tylko jedną bramkę, mimo iż w końcówce grali z przewagą trzech graczy. Ten mecz był w żółto –czerwonym kolorze.

Z zespołów zagrożonych spadkiem tylko Orawa wywiozła punkt z gorącego terenu Bukowiny Tatrzańskiej. „Wróciła z dalekiej podróży” - można by użyć słów nieżyjącego komentatora TVP, Jana Ciszewskiego. Orawa po 45 minutach przegrywała 0:2 i wydawało się, że nic nie jest w stanie odebrać gospodarzom kompletu punktów. Widocznie byli tego samego zdania, a goście – mający nóź na gardle – bardzo ambitnie dążyli do zmiany rezultatu i powiodło się.
Na niespodziankę zanosiło się w Rabce, gdzie „czerwona latarnia” tabeli z Ostrowska prowadziła 1:0. To tak podrażniło podopiecznych Ryszarda Darlewskiego, że wreszcie się obudzili. Inna rzecz, że gościom z minuty na minutę zaczynało brakować pary w płucach. Wierchom wystarczyło 20 minut, by odnieść pewne zwycięstwo.

W Ostrowsku w roli gospodarza występuje Bystry. Ten przespał pierwszą połowę, dał się zaskoczyć i mimo usilnych starań po przerwie nie udało mu się nawet uszczypnąć piłkarzy z Raby Wyżnej. Ci umiejętnie się bronili, wyprowadzali kontry, jak trzeba zwalniali grę i wywieźli komplet punktów. Niemniej widzowie oglądali ciekawe widowisko, w którym na nudy nie było czasu.

Granit Czarna Góra - Jarmuta Szczawnica 2:2 (1:1)
Skalni Zaskale – Babia Góra Lipnica Wielka 4:8 (2:4)
Wiatr Ludźmierz – Przełęcz Łopuszna 1:0 (0:0)
Bystry Nowe Bystre – Orkan Raba Wyżna 0:2 (0:2)
Zawrat Bukowina Tatrzańska – Orawa Jabłonka 2:2 (2:0)
Wierchy Rabka – Dunajec Ostrowsko 3:1 (0:0)
Lubań Tylmanowa – Jordan Jordanów 6:0 (2:0)

Tekst Stefan Leśniowski, zdj. Wojtek (Rzusto)
Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama