Złoto? Tylko złoto!

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

W sobotę ostatni akord seniorskiego unihokejowego sezonu u kobiet i mężczyzn. O złoto bić się będą dwa nowotarskie zespoły. Tyle samo wystąpi w małym finale. O podziale medali zdecydują mecze w Poznaniu.

W męskim finale zarówno Szarotka Nowy Targ jak i MUKS Zielonka mają wystraczająco sporo atutów, by myśleć o mistrzowskim tytule. Z jeden strony, w oczach fachowców, murowany kandydat do złota, zaś z drugiej, zespół, który odzyskał równowagę oraz wiarygodność po klapie w poprzednich sezonach. Zielonka, która wygrała sezon zasadniczy chciałaby zrobić krok do przodu, czyli po raz pierwszy sięgnąć po mistrzostwo Polski i przełamać trwającą od 1999 roku hegemonię drużyn z Nowego Targu. W ubiegłym roku przegrała finał z Góralami. Szarotka z kolei (zajęła trzecie miejsce w regularnym sezonie) chce nawiązać do lat świetlności, kiedy to 11 razy z rzędu zasiadała na mistrzowskim tronie. Ostatni raz w 2010 roku. W tym sezonie bilans jest na remis – zwycięstwo Szarotki 7:4 i porażka 4:8.

Z kolei w unihokejowej ekstraklasie kobiet Podhale po raz drugi zagra w finale, ale po raz pierwszy w nowej formule. Nowotarżanki w 2010 roku przegrały rywalizację z gdańszczankami, z którymi teraz walczyć będą o mistrzowskie berło. Unihokeistki znad morza to sześciokrotne mistrzynie Polski ( w 2002 roku pod firmą UNO Gdynia). Są faworytkami, choć w bieżącym sezonie góralki pokonały Olimpię 4:3, ale przegrały 3:7. Te dokonania idą jednak w niepamięć, bo wszystko zaczyna się od nowa. Przedstawicielom nowotarskich drużyn zadaliśmy te same pytania przed pierwszym finałowym gwizdkiem.

- Czujecie presję przed decydującym starciem?

Jacek Michalski (trener Podhala): - Presja jest duża. Każdy przecież chce się znaleźć na samym szczycie. Srebrny medal już mamy, teraz chcielibyśmy wywalczyć złoto. Na pewno tanio skóry nie sprzedamy. Prawdopodobnie wystąpimy w optymalnym składzie.

Lesław Ossowski (kapitan Szarotki): - O tak. Zrobiliśmy już dużo. Doszliśmy do finału, wyeliminowaliśmy Górali. Teraz jednak czeka nas trudniejsze zadanie. Zagramy z bardzo dobrą drużyną, która okazała się najlepsza w sezonie zasadniczym. Szanse są pół na pół. To jest tylko jeden mecz i wszystko może się zdarzyć. O sukcesie zadecydować może jedna bramka, o porażce jeden błąd. Jesteśmy mocno zmobilizowani, by odzyskać tytuł. Zrobimy wszystko, by tak się stało.

- Po wyeliminowaniu półfinałowych rywali pewnie wam się lżej zrobiło?

Jacek Michalski: - Trudno powiedzieć. Będzie to inny przeciwnik, lepszy. Można o nim powiedzieć, że jest faworytem. Takie mecze jednak mają swoją regułę, trudną do przewidzenia. To jest jeden mecz i wszystko może się zdarzyć. O sukcesie może zadecydować jedna akcja, jedna piłeczka, bądź rozstrzygnięcie może paść już w pierwszej tercji.

Lesław Ossowski: - Na pewno. W półfinale postaraliśmy się o niespodziankę, eliminując Górali. Nie byliśmy w tych meczach faworytami. Nikt na nas nie stawiał, zwłaszcza po pierwszej przegranej. Tymczasem w dwóch kolejnych potyczkach pokazaliśmy charakter. Mimo, iż mecze nie układały się po naszej myśli, zdołaliśmy szalę przechylić na swoją stronę. Myślę, że to nas wzmocniło psychicznie.

- Co jest najmocniejszą stroną waszych rywali?

Jacek Michalski: - Doświadczenie. Gdańszczanki to utytułowany zespół, ograny w wielu międzynarodowych turniejach. Drużyna, która naście lat gra swoim systemem. Posiada zawodniczki, które grają wiele lat o dużą stawkę.
Lesław Ossowski: - Atutem naszego przeciwnika jest młodość i dobre przygotowanie fizyczne, chociaż my z Góralami pokazaliśmy, że „fizyką” nie ustępujemy. Zielonka ma w swoim składzie kilku zawodników, którzy potrafią groźnie uderzyć z dystansu i zdobywać gole. Będziemy chcieli ich zneutralizować. Niezłego mają też golkipera.

Tekst Stefan Leśniowski

źródło: SportowePodhale

Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama