Pozytywni, czyli o dziewczynie, której praca jest pasją
Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00
Magdalena Dziura ponad dwa lata temu znalazła swój sposób na życie. Wcześniej obroniła licencjat z socjologii i poszła do pracy za 500 złotych. Miała do wyboru: jeszcze pracę w McDonaldzie lub bezpłatne staże. Wytrzymała rok, dokładając do interesu. Nie skarżyła się, ale jeździła własnym samochodem w teren, kupowała benzynę na wyjazdy służbowe za własne pieniądze.
Mieszkała z rodzicami więc bardzo boleśnie nie odczuła, że pracuje prawie po kosztach. Gdy była małą dziewczynką pamiętała jak rodzice pracowali od świtu do nocy w swojej własnej firmie. Wtedy już obiecała sobie, że nigdy w życiu nie pójdzie w ich ślady. Życie jednak okazało się przekorne. Rodzice nauczyli ją wiary w siebie i szacunku do swojej pracy na tyle, że postanowiła jednak żyć na własny rachunek.Dla dwudziestoletniej dziewczyny było to nie lada wyzwanie. Magdalena postanowiła walczyć korzystając z doświadczeń i cennych rad rodziców. Jej młodsza siostra Karolina skończyła psychologię i nie mogła znaleźć pracy. Czasem wyjeżdżała za granicę pracując jako animator. Magdalena postanowiła zatrudnić siostrę w swojej firmie, która miała zajmować się organizowaniem imprez dla dzieci. Magdalena miała zawsze z nimi bardzo dobry kontakt. Wydrukowała i rozniosła ulotki po przedszkolach, zrobiła stronę internetową. Po trzech tygodniach pojawił się pierwszy klient. To była pierwsza impreza urodzinowa o tematyce rycerze-księżniczki. Tak się zaczęło. Wieść o bardzo udanych imprezach dla dzieci rozniosła się szybko pocztą pantoflową.
Dzieci, które po raz pierwszy pojawiły się u Magdaleny szybko zaczęły przyprowadzać swoich znajomych. Ich rodzice widząc, że dzieciaki dobrze się bawią zaczęli zamawiać kolejne imprezy i eventy. Magdalena napisała już wiele programów i ofert dla dzieci. Każda z nich jest bardzo indywidualna.
"Podstawą jest wiedza, dla kogo ma być organizowana impreza, jakie pasje i zainteresowania ma „bohater wieczoru” Robiłam już różne imprezy: gwiezdne wojny, księżniczki, imprezy w salonie piękności. Teraz zaczęliśmy robić gry terenowe dla dzieciaków. To jest bardzo fajna sprawa. Kiedyś byłam harcerką, więc nie jest mi to obce. Rewelacyjna sprawa” – słyszę od naszej rozmówczyni.
Można się zastanawiać na czym polega sukces tej ponad dwudziestoletniej, wciąż uśmiechniętej dziewczyny. Widziałam jak przebrana za kowbojkę płucze z dzieciakami kamienie w poszukiwaniu złota lub prowadzi imprezę urodzinową dla kilkuletniego solenizanta. Widziałam, że wcale nie jest tak łatwo zapanować nad grupką dzieciaków chłonnych coraz to nowych atrakcji. Odpowiedź jest prosta: ”trzeba po prostu zamienić się w dziecko. Zastanowić się, co im się podoba i czerpać wiedzę z obserwacji i czasu jaki się z nimi spędza” – tłumaczy Magdalena.
not. Anna Mączka
Więcej na temat
komentarze
reklama