Góralskie strofy – nowy tomik poezji Anny Karpiel Bartuśki

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

ZAKOPANE. Deszczowy wieczór w Zakopanem nie zachęcał, by pojawić się w „Jasnym Pałacu”, ale…

Tuż przed godziną 19.00 wchodzą w jego powoje zacne góralki z Krzeptówek, Żywczańskiego, Chramcówek i z Kościeliska, Poronina, a nawet z Nowego Targu. Kapela Andrzeja Obrochty-Bartusia w składzie: Andrzej Obrochta, Józef Gąsienica-Brzega, Tomasz Gąsienica-Mracielnik, Zbigniew Mrowca już grają Bartusiowe i Sabałowe nuty i zachęcają gości do posiadów. Są jak zawsze miłośniczki poezji z Zakopanego, jest sporo turystów, którzy przyszli – zachęceni na wczorajszym koncercie. Są góralscy mistrzowie słowa: Krystyna Pach-Staszel i Józef Pitoń.

Wieczór autorski Anny Karpiel „Bartuśki”, góralskiej poetki z zakopiańskich Krzeptówek otworzyła Ewa Czamańska, która barwnym słowem zaczarowała wszystkich uczestników spotkania z cyklu „Galeria Jednego Autora”. Spotkanie z regionalną poetką poprowadził przyjaciel rodziny Obrochtów, publicysta - Adam Kitkowski.

- Skąd czerpie Pani tematy swoich wierszy ? - pytał

- Wicie, jo jest prosto górolka z rodu Obrochtów. Jak cosi mnie w zyciu przyciśnie, to se siendem wiecorem w domu i pisem po malućku. Nojwiencej o Ojcu Świentym, ale tez o zyciu, o miełości, o rodzinie.

- Ten tomik poświęcony jest papieżowi Janowi Pawłowi II. Nie pytam dlaczego, bo jak się mieszka na Krzeptówkach to jest oczywiste, ale pytam co w pani życiu było ważniejsze – spotkania z papieżem czy też pisanie o papieżu?

- Dlo mnie najwaźniejso rzec na świecie to było spotkanie z Ojcem Świentym w nasym domu. A potem spotkanie w Rzymie i na Krzeptówkach. To były takie kwile w moim zyciu, ftóre nosem w sercu i siegom po nie jak mi cinsko.
Kapela zagrała Bartusiową nutę, Pani Hania rozrzewniła się z emocji. Posiady pod Giewontem, w „Jasnym Pałacu” rozwinęły się mocnym, góralskim śpiewem młodszych koleżanek poetki. Za chwilę czyta jej wiersz Zosia Nędza-Kubiniec – piękną podhalańską gwarą maluje się przed słuchaczami obraz Jana Pawła II, co z góralami spotykał się często.
Poetka, zachęcona przez prowadzącego, czyta swoje ulubione utwory. Sięga również do tych, których w tomiku Góralskie strofy nie ma.

Dobrym dopełnieniem poetyckiego spotkania był bogato zastawiony stół, na którym „królowały” moskole i słodkości przygotowane przez Zofię Obrochtę - mamę poetki – znaną hafciarkę, która jest najstarszą góralką w tym muzykanckim rodzie.

Na koniec wieczoru, jak zwykle miły akcent, kwiaty dla „bohaterki” i pamiątkowe, rodzinne zdjęcie. Ale… ni stąd ni zowąd … „skoczył” do tańca i porwał poetkę prymista kapeli – Andrzej Obrochta. I tak dopełnił się wieczór pełen poezji, muzyki i śpiewu - folkloru góralskiego, który pielęgnują pod Tatrami od pokoleń i Obrochci, i Trebunie-Tutki, i Styrczule-Maśniaki.
Ma swój czas i klimat każde spotkanie z cyklu „Galeria Jednego Autora” w Zakopanem.

Adam Kitkowski
Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama