MMKS Podhale Nowy Targ – Naprzód Janów 4:1 (zdjęcia)

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

NOWY TARG. - Szło jak po grudzie. Zawodnicy nie założyli halogenów i dlatego gra się nie kleiła. Nie widzieli się we mgle. Klasowy zespół poznaje się po tym, że jak nie idzie, to potrafi przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę – powiedział jeden z kibiców.

Długo ważyły się losy spotkania. Podhale miało przewagę, ale nie dochodziło do czystych pozycji strzeleckich. W pierwszej tercji dwie wyśmienite sytuacje zmarnował Wielkiewicz, po przerwie Różański. Ale to właśnie kapitan „szarotek” został bohaterem potyczki. To on w 49 minucie, po 5 sekundach liczebnej przewagi, zdobył gola na 2:1, który zmusił janowian do otwartej gry.

- Po golu zaatakowaliśmy i zostaliśmy skarceni – powiedział Waldemar Klisiak. – Żałuję, że wcześniej myśmy nie zdobyli gola na 2:1, a okazję ku temu miał Jakubik. Wtedy losy meczu mogłyby się inaczej potoczyć. Do 50 minuty mecz wyrównany. Oba zespoły grały uważnie w defensywie, dobrze spisywali się bramkarze. Bulwersuje mnie postawa sędziów.
-W poprzednich spotkaniach miałem już multum sytuacji, ale nie chciało wpaść – twierdzi Jarek Różański. – Nie ważne kto strzela, ważne, że wygrywamy. Fajne jest to w drużynie, że się uzupełniamy. Jak nie idzie jednej piątce, to kolejna ją wyręcza.

- Mecz walki o każdy centymetr tafli. W pierwszych 40 minutach oddaliśmy więcej strzałów, częściej byliśmy w posiadaniu „gumy”. ale nie wypracowaliśmy sobie klarownej sytuacji. Janowianie świetnie grali we własnej tercji jeden na jeden – skomentował Marek Ziętara.

MMKS Podhale Nowy Targ – Naprzód Janów 4:1 (0:0, 1:1, 3:0)
Stefan Leśniowski, zdj. Krzysztof Garbacz
Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama