MMKS Podhale Nowy Targ przegrało z Orlikiem 0:1 (zdjęcia)

Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00

NOWY TARG. W historii wzajemnych spotkań w ekstraklasie opolanie jeszcze nie wygrali z góralami, do dzisiaj. - Wygrana z Podhalem, to coś wielkiego dla moich zawodników. Byli zakompleksieni, a po tym zwycięstwie ich morale powinno wzrosnąć. Powinni uwierzyć w swoje umiejętności – powiedział trener Orlika, Jacek Szopiński.

Przyjechał tu gdzie się wychował i sprawił swoim krajanom niezłego psikusa. Mało chyba kto liczył, że „szarotki” stracą punkty z Opolem. To pierwsza historyczna wygrana Orlika nad Podhalem. Nic więc dziwnego, że po meczu w obozie gości zapanowała ogromna radość.

„Szarotki” przeważały, ale grały zbyt indywidualnie, kilku zawodników jak dorwało „gumę”, to woziło ją, aż do mementu, gdy im nie została odebrana lub … zakwali się na śmierć. Kibice straszliwie psioczyli, ale z każdą tercją zamiast lepiej, było coraz gorzej. Do tego doszły złe wybory. Albo podanie było za późno i nie znajdowało adresata, albo za jego plecy, albo strzał sygnalizowany i blokowany przez rywala. Jeśli już udało się wypracować pozycję, to świetnymi interwencjami popisywał się Murray. Podhalanie niemiłosiernie trzepali mu parkany. Nie potrafili wykorzystać liczebnych przewag, rozgrywali krążek statycznie, niedokładnie, często sami wypychali się z tercji przeciwnika.

- Murray bronił bardzo dobrze. Nie strzeliliśmy mu bramki i dlatego tak się skończyło – mówi kapitan Podhala, Jarosław Różański. – Multum sytuacji nie wykorzystaliśmy. Szkoda, bo byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym, ale jak się nie strzela bramek, to trudno wygrać. Są takie mecze, że nic nie chce wejść. Teraz czeka nas przerwa, trzeba trenować, wykurować się i gramy dalej.

- Nie byliśmy faworytem. Dominującą stroną było Podhale. Naszym zadaniem było grać uważnie, dobrze bronić dostępu do własnej bramki. Jeśli bramkarz zabroni nam na swoim poziomie, to z każdym możemy wygrać na wyjeździe. Pomogli mu pozostali zawodnicy w odniesieniu ogromnego sukcesu, bo pokonanie Podhala, to jest ogromny sukces dla tych chłopaków, głównie wychowanków klubu. Mają serce, potrafią walczyć. Płacą jeszcze frycowe, bo to duży przeskok z pierwszej ligi. Morale po tym zwycięstwie wzrośnie, bo zawodnicy byli zakompleksieni. Wygrana z Podhalem, to dla nich coś wielkiego – twierdzi Jacek Szopiński.

Zapytany, czy serce mocniej mu nie zabiło, gdy w Nowym Targu stanął w boksie przeciwnej drużyny, odparł: - Biło mocniej, ale gdy tylko rozpoczęła się gra już biło normalnie. Skupiałem się na grze swojej drużyny, na korygowaniu błędów.

- Posiadaliśmy przewagę, graliśmy przez większość meczu w tercji rywala, ale nie da się wygrać meczu, jeśli nie strzela się bramki. Mieliśmy dobre sytuacje, ale nie potrafiliśmy pokonać Murraya. Pokazał klasę. W Opolu udało nam się znaleźć sposób na niego. Nie był tak dysponowany jak dzisiaj. Szkoda punktów – westchnął Marek Ziętara.

MMKS Podhale Nowy Targ – Orlik Opole 0:1 (0:0, 0:0, 0:0) dogrywka 0:0; karne 0:1
0:1 Kozub (65:00)

Stefan Leśniowski, zdj. Michał Adamowski

źródło: SportowePodhale, Podhale24

Więcej na temat
komentarze
reklama
reklama