MMKS Podhale Nowy Targ – KH GKS Jastrzębie 1:3 (zdjęcia)
Czwartek, 1 stycznia 1970 01:00
NOWY TARG. Hokeiści Podhala nie podarowali kibicom prezentu pod choinkę w postaci wygranej. Ich ulubieńcy nie sprostali jastrzębianom, mimo iż ci „wystrzałowo” nie zgrali, ale - jak powiedział Marek Rączka – byli drużyną egzekucyjną.
Zespoły miały dobre i złe momenty. Były akcje, którymi można było się zachwycać, ale także okresy gry chaotycznej. Gospodarze nadal mają problemy ze zdobywaniem goli.- Szwankuje skuteczność i gra w przewadze – przytaknął Marek Rączka, drugi trener Podhala.
- Za mało strzelamy. Musimy to robić z każdej pozycji. Jak wystrzeliliśmy, to jastrzębianie byli szybciej przy krążku. Nie mieliśmy szans na dobitkę. Musimy być agresywniejsi pod bramką i więcej strzelać – radzi Ondrej Raszka.
Z kolei we własnej tercji górale swoimi poczynaniami często przyprawiali swoich fanów o palpitacje serca. Na szczęście mieli w bramce Raszkę, który zwijał się jak w ukropie. Były okresy, że trwał obstrzał jego świątyni i wtedy bronił nawet dwie, trzy dobitki.
- Miałem dużo roboty? Nie zauważyłem – śmieje się ostatnia ostoja Podhala. – Najwięcej pracy miałem w pierwszej tercji, była ostrzejsza ze strony Jastrzębia. Później gra się wyrównała. Musimy popracować nad unikaniem dobitek.
Podhale w trzeciej tercji dążyło do zmiany wyniku. Honorowe trefienie udało się zdobyć przy grze w przewadze pięciu na trzech. W pozostałych przypadkach Odrobny miał pole do popisu. M.in. instynktownie ręką odbił krążek zmierzający do pustej bramki po strzale Wronki. Nie dał się też zaskoczyć w ostatnich 130 sekundach, kiedy nowotarżanie w szóstkę (wycofano bramkarza) nacierali na czterech przeciwników.
MMKS Podhale Nowy Targ – KH GKS Jastrzębie 1:3 (0:1,0:1, 1:1)
Stefan Leśniowski, zdj. Michał Adamowski
źródło: SportowePodhale, Podhale24
Więcej na temat
komentarze
reklama